Ale ja się z tym zgadzam, wiem, o co ci chodzi.
Nie chcę się już rozpisywać o tamtych meczach, ale styl był wtedy ostatnią rzeczą, jaką miał za zadanie poprawić Di Matteo w Chelsea. Obecnie jego rolę odgrywa Sherwood w Tottenhamie. "Byliśmy lepsi, Bayern nie chciał grać w piłkę"/"wolę pięknie przegrać, niż brzydko wygrać" - można myśleć tak jak Xavi, ale klub piłkarski to nie instytucja charytatywna. Wiadomo, że najlepiej jest łączyć skuteczność z widowiskowością, ale to nie jest wybór Mourinho, tylko brak innej możliwości przy założonych celach, nie ma na to czasu. Mourinho kupił kilku nowych graczy, zmienił założenia taktyczne, podczas okresu przygotowawczego sprawdzał każdego zawodnika, prawie każdy mecz grali w innym składzie. Zazwyczaj mówi się, że trener musi mieć czas na poukładanie drużyny, a niektórzy traktują Mourinho tak, jakby nigdy z Chelsea nie odszedł - kiedyś grali poukładany futbol i teraz z miejsca muszą robić to samo. Jeśli już ktoś wypomina Mourinho takie defensywne mecze, to warto też wziąć pod uwagę okoliczności, tj. sytuacje kadrową, zawieszenia zawodników, kontuzje.
Chelsea wciąż gra słabo jak na potencjał zawodników, tak, ale najbardziej widoczny jest brak skutecznego napastnika. Póki co widowiskowość Chelsea polega na indywidualnościach, ale na to właśnie stawia Mourinho i robi to celowo - gramy defensywnie, a jeśli będzie okazja, to trzeba ją wykorzystać. Przede wszystkim nic nie wpuścić, bo nie ma na tyle skutecznego napastnika, aby ryzykować. Ciężko zdobywać gole bez napastnika, więc jeśli do klubu przyjdzie klasowy napastnik, gwarantujący gole, gra Chelsea powinna się zmienić. Jeśli Niebiescy prowadzą 1:0, nie opłaca się ryzykować, bo po utracie bramki nie ma kto tego nadrobić. Już przed sezonem Mourinho zapowiadał widowiskową grę, ale wtedy lekceważył pogłoski o mizerności obecnych napastników i niestety boleśnie przekonał się, że faktycznie są mizerni. Mecz z Liverpoolem pokazał, że Chelsea jako zespół potrafi potrafi atakować kiedy trzeba.