Ponad miesiąc temu ostatni raz odpaliłem Gothic 3, w którym doszedłem do połowy mniej więcej. Bardzo chciałbym ukończyć, ale ze smutkiem przyznaję, że mi się nie chce, bo... trzeba myśleć. Aktualnie jestem casualem, dzisiejsze gry na pewno dołożyły do tego małą cegiełkę.
Właściwie nie bawią mnie już gierki w singlu. Nie mam chęci na poznawanie historii nowych IP, z ciekawości i sentymentu zagrałbym tylko w kontynuacje ulubionych serii, a na co dzień PES na 2 pady i wesoła, bezstresowa szczelanka-sielanka w CoD. Każda wymagająca myślenia, szukania czegokolwiek gra mnie męczy. Kiedyś zawsze hard, dziś wystarcza mi normal i też jest OK. Nawet lepiej, bo skupiam się na tym co się dzieje, a nie na wyścigu o nie wiadomo co z nie wiadomo kim.
Obecnie na gry patrzę z perspektywy zlepek pikseli vs sentyment z dzieciństwa i nie wiem, czy gram dla przyjemności, czy z sentymentu sobie tę przyjemność wmawiam. Właściwie od dłuższego czasu więcej czytam o grach niż faktycznie w nie gram.