O co chodzi Valverde z Malcomem i Vidalem (no okej, pewnie o te emotikony, ale to byla odpowiedz na mala ilosc gry), ze niemal wcale nie graja, to nie mam pojecia. Alena tez mial byc zawodnikiem pierwszej druzyny zaraz po tym, jak wyleczy kontuzje, a zdazyl juz zagrac kilka meczow w Barcelonie B, a nawet na jeden mecz nie dostal powolania (zaraz dostanie na mecz Copa del Rey, hehe). Decyzje tego trenera sa niekiedy mocno niezrozumiale. Wczoraj znowu zdjal Arthura, a do konca gral Rakitic, ktory, niespodzianka, znowu byl beznadziejny (chuy mnie obchodzi jego gol). Oczywiscie zamiast Vidala (tego ziomka, ktory gral pierwsze skrzypce w Juventusie i Bayernie) wpuscil Roberto, ktory do pomocy sie nie nadaje.
Dembele wczoraj mial calkiem niezle wejscie (zaliczyl kilka dobrych podan), ale im dalej w mecz, tym bylo gorzej. Tracil pilke w taki sposob, jakby gral na boisku szkolnym, dodatkowo wtedy, kiedy nie za bardzo mu sie chce. Nieakceptowalne. Coutinho to niestety kolejny pilkarz, ktory jest rozczarowujacy. Fajnie, ze strzelil. Fajnie, ze ma liczby, ale im dluzej ogladam jego gre, tym dochodze do wniosku, ze z niego to nie jest ani skrzydlowy, ani pomocnik.
Wczoraj na plus zdecydowanie Ter Stegen (wybitny zawodnik), Pique (czyscil jak skur.wysyn, a w powietrzu byl bezbledny) i Suarez (kilka swietnych podan, a poza tym widac, ze mocno mu sie chcialo po zejsciu Messiego).
Niestety, ale nie moze byc tak, ze na Camp Nou przyjezdza Sevilla (swietna druzyna, bez watpienia, ale c'mon), ktory dominuje i to tak bardzo. W pewnym momencie drugiej polowy posiadanie pilki wynosilo 60 do 40 na korzysc Sevilli, a Barcelona nie mogac wyjsc z pola karnego wykopywala pilke do przodu. I nie, to nie byl wyjatkowy mecz. Pod Valverde w kazdym meczu przychodza momenty, kiedy druzyna jest kompletnie zdominowana.
Zobaczymy, jak poradzi sobie ten wybitny trener bez Messiego.