Resident Evil Remake
Kupiłem jakiś czas temu za piątaka z humble bundle w sumie nie za bardzo wierząc, że kiedykolwiek włączę, a co dopiero przejdę, ale tak - dzisiaj w końcu zobaczyłem napisy końcowe.
Piszę 'w końcu', bo wiem, że niektórzy tę grę przechodzą poniżej dwóch godzin - mnie zajęło to według ekranu końcowego 11h, licznik na steamie pokazał ich zaś aż 20. Pewnie, nikt nie przechodzi tego poniżej 3-4h, gdy gra po raz pierwszy, ale i tak zajęło mi to sporo czasu. Czy to źle? Absolutnie nie, bo to fenomenalna gra. Już pomijając grafikę, bo to aż niewiarygodne, że gra z 2002 roku (lol) może wyglądać w ten sposób, ale to niesamowite jak dobrze się w to gra nawet pomimo 20 lat na karku.
Schemat jest niemal identyczny jak z późniejszych odsłon, żeby tylko wspomnieć o RE2 Remake, którego niedawno przechodziłem, czy RE7. Różnica jest taka, że w wyżej wymienionych tytułach późniejsze miejscówki (szczególnie w siódemce) nie robią aż takiego wrażenia jak te na początku. Nic takiego jednak nie ma miejsca w przypadku remake'u pierwszego Residenta - wszystkie miejscówki są tutaj absolutnie fenomenalne i przesiąknięte takim klimatem, że ja nie mogę. Jak pierwszy raz wyszedłem z posiadłości i trafiłem do tego lasku z chatką, to prawie się zesrałem w gacie.
Co tam dalej... O, Crimson Heads. Ja pierdolę, co za genialny pomysł. Teraz zamiast zabijać wszystko co się rusza, to się dwa razy zastanowisz, czy to się w ogóle opłaca, bo skubani mogą wrócić szybsi (jak ktoś nie grał, to od razu mówię, że biegają jak Usain Bolt - nawet nie żartuję) i silniejsi. Ratować się można tylko odstrzeleniem łba albo spaleniem ciała po 'śmierci', ale środki są, wiadomo, ograniczone. Jeśli już środkach mowa, to nie da się nie wspomnieć o skrzyni. No i co mogę powiedzieć - kompletnie mi te wycieczki nie przeszkadzały, bo po prostu nie ma ich aż tak dużo. Jeśli tylko nie biegasz bez sensu obładowany wszystkim, co tylko masz, to spokojnie dasz radę ograniczyć je do minimum, nawet jeśli grasz po raz pierwszy jak ja.
Z rzeczy, które mi przeszkadzały, to muszę wspomnieć o sterowaniu przy obiektach, które można przesuwać, bo nie raz i nie dwa Jill chciała coś przesuwać wtedy, kiedy tego nie chciałem, albo nie z tej strony co trzeba. Szkoda również, że walk z bossami nie można nazwać jednymi z najlepszych w dziejach gierek video, bo te, które tutaj są, są trochę rozczarowujące. Grałem na tym środkowym poziomie trudności, który z opisu wygląda na medium, a w rzeczywistości jest easy, i trochę żałuję z tego powodu, bo skończyłem grę obładowany jak Rambo, ale nie sądzę, że miałbym wtedy inną opinię na ich temat. Troszkę brakowało mi również nazwania każdego pomieszczenia na mapce wzorem późniejszych części.
Jak widzicie dużo tej grze do zarzucenia nie mam, a to, co mi przeszkadzało, to też żaden koniec świata. Resident Evil Remake to po prostu jeden z najlepszych tytułów, w jakie kiedykolwiek grałem, gra, która jako jedna z nielicznych przypomniała mi jak to było grać w gry, gdy miało się 10 czy 11 lat, a przejście gry to nie była tylko kwestia czasu. Jest to zarazem tytuł niemal idealny, a także najlepszy Resident, w jakiego grałem.