Dzisiaj ukończyłem drugie Uncharted, no i... wow, niesamowita gra.
Na pewno znacie to uczucie, gdy myślicie tylko o tym, aby znów w tę grę zagrać (nie w tę akurat, tylko... no dobra, wiecie o co chodzi). Ja tak miałem w tym przypadku.
Co w tej grze jest takiego, no co? Może to, że ciągle coś się w niej dzieje? Może to, że gameplay jest fajnie wyważony? Jasne, najczęściej strzelamy, ale znajdą się tu i spokojniejsze momenty (wspinaczka), czy zagadki (dosyć łatwe). I tak przez ponad 10h. Zero nudy, przesytu jakimś elementem.
Na plus bohaterowie. Napiszę krótko, polubiłem ich (no dobra, polubiłem ich już przy okazji U3, ale nic się tu nie zmieniło, no bo jak)
Cudowne w Uncharted są też przerywniki filmowe. W innych grach jakoś specjalnie nie lubię ich oglądać, czekam na ich koniec, tutaj nic takiego nie ma miejsca. Świetnie się je ogląda.
Do tego dochodzi rewelacyjna grafika. Ten śnieg...
Swoją drogą, zadziwiające ile w U3 jest podobnych momentów do tych z dwójki.
No, to teraz czas na jedynkę.