-
Postów
5 739 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Ludwes
-
40-50 fpsów w tak wyglądającej grze na konsoli z 2013 roku? Magia.
-
W tamtym roku przeszedłem 31 gier i myślałem, że przez długi czas tego nie przebiję. Minął rok i na koncie mam 33 zaliczone gry w tym roku, a jak zdążę uporać się z Doomem, to ta liczba tylko się zwiększy. Pewnie, nie zawsze większa liczba ukończonych gier równa się większej ilości spędzonych godzin, bo równie dobrze zdecydowaną cześć ukończonych przeze mnie gier mogły stanowić krótsze pozycje w stylu Limbo czy Journey, ale akurat nie w moim przypadku. Inna sprawa, że w tym roku nie grałem choćby w jedną grę, która długością dorównywałaby Wiedźminowi 3, Divinity 2 czy Personie 5. No okej, spędziłem kolejne 100h w Hadesie i ponad 80 w Slay the Spire (chyba jestem uzależniony), ale zawsze mam problem z ocenieniem, czy faktycznie przeszedłem jakiegoś rogalika, czy nie. No, w każdym razie singlowych gier na 50, 70 czy 100 godzin w tym roku nie zaliczyłem, ale było też kilka tytułów, przy których spędziłem 30h, jak choćby Nier Automata, Disco Elysium czy Metroid Prime 2. Troszkę mniej czasu spędziłem w Psychonauts 2, Halo Infinite, Mass Effect 2, Metroid Prime 3, Sunset Overdrive czy Super Mario Galaxy 2 i Donkey Kong Country Returns, ale i tutaj trzeba było poświęcić około lub troszkę ponad 20 godzin, by ukończyć i porobić trochę sidequestów, lub zrobić na 100 procent, jak w przypadku platformerów od Nintendo. Wiadomo, przeszedłem też kilka tytułów, których ukończenie zajęło mi mniej niż 10h, ale (patrzę teraz na listę) to tylko dwie gry - Titanfall 2 i pierwszy epizod do Half Life 2. Standardowo spędziłem też trochę czasu w grach, w których z różnych względów nie udało mi się ukończyć. W takim Darksiders 2 spędziłem ich ponad 20, ale ostatecznie porzuciłem w samej końcówce. Warrior Within to kolejna gra, przy której spędziłem te kilka godzin, ale jednak nie ukończyłem do końca. Kilka gier przeszedłem też w tym roku po raz kolejny (Resident Evil 4, Bayonetta czy Uncharted 4). Jakbym miał wybrać faktycznie najlepsze gry, w które grałem w tym roku, nie ograniczając się do roku ich wydania, to moje top 5 wyglądałoby tak: - Hollow Knight (o którym dopiero sobie przypomniałem ) - Super Mario Galaxy 2 - Donkey Kong Country Returns - Resident Evil 4 - Metroid Prime 2 Echoes Bez kolejności, bo pewny jestem tylko piątego miejsca dla drugiego Prime'a, ale pierwsza czwórka to absolutne megatony i jedne z najlepszych gier, w jakie w życiu grałem. Pełną listę, jeśli ktoś byłby zainteresowany, wrzucam w spoiler:
-
nie słucham Cię już, bo już mnie kusi, żeby kupić tego Royala, a mam od zajebania gier do nadrobienia sorki za offtop tak w ogóle, chłopaki
-
takie akcje, a na dodatek nie trzeba po godzinie ściszać muzyki do zera? persona to jednak persona - trzeba się kiedyś za nią w końcu wziąć
-
pograłbym sobie w taką personę 5, ale boję się, że się odbije jak od dragon questa
-
przydałoby się, bo takiego dramatu jeśli chodzi o wirtualną piłkę to jeszcze nie było za mojego życia
-
niby 840 tysięcy euro dostawał co roku
-
Ale rozpierdol jest w tej grze Kilka miesięcy temu pograłem chwilę na myszce i klawiaturze i jakoś słabo mi szło, więc zająłem się innym grami, ale wczoraj wróciłem (tym razem na padzie) i nakurwiam w to jak głupi. Wyjebiste w tej grze jest to, że cały czas trzeba żonglować arsenałem, bo niektóre bronie działają lepiej na tych, a niektóre na innych przeciwników. Dodatkowo cały czas trzeba być w ruchu, a w zależności od tego, czy potrzebujesz życia/pancerza/amunicji, używasz zabójstw chwały/miotacza/piły. Na dodatek pełno tu jakichś znajdziek, ulepszeń, a i gra w fajny sposób daje odpocząć graczowi w postaci całkiem sympatycznych sekwencji platformowych. Choć muszę przyznać, że zdecydowanie nieidealnych, bo mam wrażenie, że częściej tutaj ginę w sekcjach skakanych, a nie walce i niekiedy troszkę (hehe) mnie to irytuje. Swoją drogą sporo się naczytałem, że gra jest trudna nawet na normalu, a że słaby jestem w gierki dla dzieci, to się tego obawiałem, ale po, tak na oko, połowie gry (zrobiłem też już 3 slayer gate'y) nie miałem jakichś większych problemów i w sumie mógłbym pewnie przeskoczyć jeden poziom w górę, ale boję się, że zaraz mi wyskoczą prawdziwi kozacy, więc na razie nic nie zmieniam. No jest dobrze, co nie
-
tak
-
kurcze, trzeba przyznać, że graficznie to to wygląda kilka razy lepiej od jedynki
-
Warriorsi grający piątka Curry-Klay-Wiggins-Porter-Green to będzie coś pięknego Chciałbym żeby Kawhi wrócił zdrowy i żebysmy dostali serie Clippers - Warriors, bo Clips by mogli regularnie grać piątka Reggie-PG-Kawhi-Morris-Batum. Ale by była sieka, ja pierdole
-
nie wiem, no jak dla mnie Warriors są nie do zajebania w tym sezonie i jeśli Klay wróci jako kozak, jakim był przed kontuzją (ewentualnie troszkę gorszy), to nie ma bata, że Curry wraz z nim jako drugą opcją, Poolem i Wigginsem jako trzecią i czwartą i takimi zadaniowcami jaki choćby Porter, nie wejdą do finału z Zachodu Suns są bardzo dobrzy, ale bez przesady
-
nie, po prostu drużyny z tej samej dywizji grają ze sobą po 4 razy
-
a czemu mieliby grać w innych? chyba tylko poole'a nie bedzie
-
nie
-
wszystko, co powiedział, to prawda
-
w ogóle o co chodzi z tym wiecznym narzekaniem na brak możliwości chodzenia i strzelania jednocześnie? no nie wierzę, że ktoś grał w tę grę i nie pomyślał, że cała gra została na tym zbudowana
-
dwa miesiące temu też waliłem
-
Fajnie, że można sobie w różny sposób podejść do potyczek w The Last of Us, ale jak sobie pomyślę, że drugi raz miałbym przechodzić te wszystkie momenty (a powiedzmy sobie szczerze - jest ich tu naprawdę sporo, bo to filmowa gra, hehe), w których rola gracza ogranicza się do chodzenia za npcem, zwiedzania i przeżywania tych wszystkich emocji, to mi się odechciewa. Chwilę później przypominam sobie jeszcze o tym jak bardzo rozwleczona i męcząca jest to gra, na dodatek z ewidentnym, w mojej opinii, problemem z jej tempem: Na drugim biegunie Resident Evil 4, gdzie dostajemy 12-godzinną wyładowaną akcją kampanię z mnóstwem momentów, gdzie trzeba sobie zrobić przerwę na zwalenie konia, bo człowiek nie wierzy jakie to dobre. Bez powolnego chodzenia jak down. Jeszcze to sugerowanie, że RE4 nie był przełomem, jakieś przywoływanie średniaków jak Cold Fear, lol No czasami żałuję, że nie ma tu tej starej ekipy, który szybko wyjaśniłaby takich aparatów.
-
crafting xd
-
w ogóle to założenie, że replayability polega tylko i wyłącznie na tym, ze możesz sobie przejść killroom albo po cichu, albo na rambo też jest mocne tak swoją droga
-
o mój boże
-
przechodziłeś dwa razy?