Phoenix prowadzi już 2:0 i myślę, że jedyną rzecz, której jeszcze nie wiemy, to to, kto zostanie wybrany MVP finałów (to znaczy ciężko mi sobie wyobrazić, że to będzie ktoś inny niż Chris Paul, nawet gdyby ten ktoś zasługiwał bardziej, ale wiadomo o co chodzi), bo szczerze mówiąc nie sądzę, że Bucks wygrają więcej niż jeden mecz w tej serii.
Suns mają dwóch killerów i bardzo solidnych graczy w postaci Bridgesa i Aytona, są też duuuuużo lepiej poukładaną drużyną, więc nie ma takiej możliwości, by goście, którzy dostają po 30 baniek na rok (Middleton i Holiday) odpierdalali taką maniane, szczególnie ten drugi.
Holiday w pierwszym meczu: 4/14, w drugim 7/21 (dodatkowo w obronie też nie pokazuje czegoś doprawdy niesamowitego, bo dużo lepszą robotę na Bookerze i CP3 robił w poprzedniej serii Pat Beverley).
Middleton w pierwszym meczu był solidny, ale dziś tylko 5/16 z gry, a w obronie Booker go jebał jak chciał.
No ogólnie myślę, że tych Bucks ograliby Clippersi nawet bez Kawhia.