U mnie takimi grami są:
1. MGS V - spędziłem z tym tytułem z 80h i pomimo tego, że gra jest ewidentnie niedokończona i w sumie ciągle robi się to samo, to nic mnie to nie obchodzi. Tak bardzo wciagnalem się w wykonywanie tych powtarzalnych misji pobocznych, szukanie żołnierzy z jak najlepszymi statystykami do bazy, by móc ją rozbudowywać, że przymykam oko na wiele rzeczy. Uwielbiam te gre.
2. Wiedźmin 3 - wielokrotnie wspominałem, że nie jest do dla mnie żaden Mesjasz, bo do wielu rzeczy mogę się w niej przyczepić, ale to gra, z którą spędziłem najwięcej czasu na minionej generacji. Konkretnie 110h, bo tyle zajęło mi ogranie podstawki i dodatków. Wiadomo, że duży wpływ na to, które gry stają się naszymi ulubionymi, ma czas, a przynajmniej ja tam mam, w którym ogrywalismy dany tytuł, i właśnie jest to jeden z powodów, dlaczego tak bardzo lubię te gre.
Aha, podobnie jak Pupcio nie ograłem jeszcze Death Stranding, bo mam dopiero trochę ponad 20h, ale kurcze - Kojima jednak umie w gierki. Jest potencjał, by ta gra stała się jedną z moich ulubionych na tej generacji - troszkę mi też przypomina ostatniego MGSa, więc to może dlatego. W każdym razie jest to świetna gra.
Edit: wiedziałem, że o czymś zapomniałem, lol
The Last Guardian, cholera jasna, THE LAST GUARDIAN. Jak mogłem zapomnieć o tej grze, wtf
Gra ma taki feeling gier jak z PS2 (skojarzenia z Ico nieuniknione), który po prostu uwielbiam, a na dodatek wywołuje wszelkiego rodzaju emocje, których nie uswiadczam nigdzie w aż takim stopniu jak w grach Uedy. Piękna gra.