Metroid Prime
Od dłuższego czasu myślałem o tym, żeby ukończyć tę grę tylko po to, by móc wejść w ten temat i po prostu przejechać się po tej grze. Niestety, od razu przyznaję się na samym początku, że, podobnie jak Rozi kilka postów wyżej, nie dałem rady. Licznik w grze pokazuje ponad 16h, ale jestem pewny, że grałem znacznie dłużej. Wiem, że to już końcówka, i myślę, że po napisaniu tego posta jeszcze do niej wrócę. Albo po prostu mam nadzieję, że wygadam wam się tutaj i to mi pomoże przestać traktować ukończenie tej gry jako mój obowiązek. Jeśli ktoś pomyśli teraz, że powinienem sobie założyć specjalny temat, a nie pisać w tym - okej, rozumiem. Jeśli jednak nie, to zapraszam, choć będzie długo.
Ten tytuł pojawia się w każdym zestawieniu na najlepsze gry w historii, wielu graczy bardzo sobie ceni tę grę, 97 na metacritic i w ogóle. Powiedzmy sobie jednak szczerze - to gra z 2002 roku i, w przeciwieństwie do wielu innych gier z VI generacji, ten tytuł w 2020 jest po prostu średnio grywalny. Uwielbiam Resident Evil 4, uwielbiam Okami, uwielbiam Shadow of the Colossus (tak, zdaję sobie sprawę, że te gry wyszły po 2002 roku), ale tej gry to ja, (pipi)a, nie cierpię.
Bardzo lubię metroidvanie, więc spędzając kilka pierwszych chwil z tą grą byłem nią zachwycony. Myślałem sobie: to twój ulubiony gatunek, ale w 3D, stary. To sterowanie, ta atmosfera - magia. Im dalej w las jednak, tym niestety gorzej. Gracz dostaje dostęp do coraz większej ilości miejscówek i coraz częściej zdarza się, że, eee, nie wiadomo gdzie iść. Jasne, kilka razy zdarzyło się, że kończyłem jedna miejscówkę i wiedziałem co trzeba zrobić dalej, ale przez znaczną część czekałem po prostu na komunikat, swoistą podpowiedź, którą gra podrzuca, gdy przez jakąś chwilę gracz nie zbliża się do miejsca, w którym powinien być. Ktoś może to czytać i pomyśleć hehe, debil, ale przez zdecydowaną jej część gra każe ci iść z jednego końca mapy na drugi, a gracz zaczyna myśleć: jakim chuyem miałem wpaść na to, by iść AKURAT TAM, wtf. Zdarza się również tak, że dostajesz podpowiedź, idziesz na miejsce i okazuje się, że musisz iść naokoło, bo tu masz bramę, która otwiera się po drugiej stronie, hehe. Musisz więc iść przez te same lokacje, przez które przechodziłeś już milion razy, bo teraz masz umiejętność, której wcześniej nie miałeś, żeby przejść dalej. No typowa metroidvania, nie? No tak, tylko że ciągłe chodzenie w te i we wte po prostu męczy i to męczy w chuy (zdecydowanie bardziej niż w tego typu grach 2D). Na domiar złego przeciwnicy ciągle się odradzają. Niekiedy nawet zdarza się, że wchodzisz do pomieszczenia, rozpyerdalasz kilku wrogów, przechodzisz przez następne drzwi, ale jednak decydujesz się cofnąć i... musisz walczyć znowu, bo przeciwnicy zdążyli się odrodzić. Co to, kur.wa, ma być. Mój Boże.
Niestety, nie ma żadnej szybkiej podróży. Myślałem o tym, jak mogliby ją tu wprowadzić, ale nie miałem pomysłu, aż w końcu w jednym savepoincie pojawił się tunel dla kulki do innego miejsca. Czy oni, ku.rwa, nie mogli w każdym savepoincie wprowadzić takich tuneli dla morphballa, by w jakimś stopniu skrócić to ciągłe chodzenie po tych samych lokacjach? No mogli, ale stary, to gra z 2002, hehe, oni wtedy jeszcze nie umieli robić gier. Okej, rozumiem.
Niestety, to niejedyne problemy tej gry. Jak fajne by nie było poruszanie się samo w sobie, to elementy platformowe nie są zrobione idealnie. Ciężko określić, gdzie się wyląduje z powodu kamery z pierwszej osoby, a jak jeszcze pojawiają się ruchome platformy, to spokojnie możesz się szykować na to, że kilka razy spadniesz na dół i całą wspinaczkę będziesz musiał powtarzać od nowa. Muzyką, choć z początku fajną (niemal każdą pojawiającą się nutkę w nowej lokacji nuciłem przez jakiś czas), to z każdą kolejną godziną będziesz gardził coraz bardziej z powodu tego yebanego backtrackingu.
Na domiar złego fabułę poznaje się tutaj czytając zeskanowane wcześniej notatki. Trochę jak w Horizon Zero Dawn, którego nie cierpię (rzygać mi się chce, jak myślę o tej grze), więc tak - Metroid Prime ma trochę rzeczy, których nienawidzę z racji tego, że gra ma prawie 20 lat, ale też i takich, które istnieją w każdej nowej grze naszych czasów.
Niektórzy z tych, którzy zdecydowali się przeczytać tego posta, zastanawiają się pewnie, dlaczego nie yebnąłem tej gry w kąt. No i w sumie słusznie, ale wiecie co? To nie tak, że to zła gra. Zdecydowanie nie. Ta gra ma momenty, i to nie pojedyncze, że gra się w nią po prostu bosko. Gdy dostajesz nowy gadżet i już myślisz sobie, gdzie by tu iść, bo dzięki temu będziesz mógł zrobić coś, o, w tym miejscu, o, albo w tym - wtedy ta gra po prostu rządzi. Niestety, chwilę później znowu się frustrujesz, wyłączasz, by po chwili jednak znowu myśleć o tym, by pograć znowu. Coś w sobie ta gra niewątpliwie ma, ba, jestem prawie pewien, że do niej wrócę i zobaczę napisy końcowe (ale posta napiszę już teraz, wybaczcie). Choć patrząc na to z boku - trochę to taka toksyczna relacja.
Kończąc już - zdaję sobie sprawę, że to stara gra i tak, zaraz pewnie ktoś przyjdzie i będzie chciał napisać: no, w niektóre gry to się gra na premierę. Tyle że chuy mnie to obchodzi, bo miałem wtedy ze 4 lata, a w wiele gier ery PS2/Xbox/GameCube gra mi się świetnie do dzisiaj. W tę, patrząc na jej całokształt, nie.
No z ręką na sercu - naprawdę chciałem ograć całą trylogię przed czwórką (która, tak btw, może być świetną gra - takim Metroidem 2025 roku, mixem tego co dobre w starych Prime'ach z mixem tego, jak gry robi się dzisiaj), ale słyszałem, że dwójka jest trudniejsza i dłuższa, więc ja chyba w takim razie podziękuję. Już jedynka mnie postarzyła o 10 lat, a tak nie powinno być.