GTA Vice City Stories
Vice City to jedna z moich ulubionych gier, ale nigdy jej nie przeszedłem. Zaczynałem ją chyba z milion razy, więc te pierwsze kilkanaście misji przechodziłem wiele razy. Pomyślałem, że nigdy nie grałem w Vice City Stories, więc wrócę do swojego ulubionego GTA, ale jakby po raz pierwszy. No i co tu dużo mówić - gra jest w wielu miejscach po prostu upośledzona i popsuta, a mimo to przez ostatni tydzień napyerdalałem tylko w nią.
Największa wada tej gry to oczywiście te spyerdolone checkpointy, a raczej ich brak. Spoko, nie proszę o punkty kontrolne w czasie misji, choć byłoby miło, ale chociaż niech gra po śmierci daje możliwości 'wyjścia' z misji lub ponownego podejścia do niej zaraz po zakończonym filmiku. Naprawdę jest to dla mnie ciężkie do zrozumienia, że tak gów.niane rozwiązanie ciągnęło się przez tak długi czas, tym bardziej, że gra wyszła na PSP. Nie wyobrażam sobie więc grać w to czy inne GTA ery PS2 inaczej niż z możliwością zapisywania gry w każdym momencie (czy, jak sam to nazywałem - tworzeniem checkpointów), bo niektóre misje są po prostu przeyebane i napis 'missions failed' pojawia się tu z różnych powodów. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że to nie tak, że ta gra jest trudna - gra jest po prostu niesprawiedliwa, więc musiałem coś z tym zrobić, bo inaczej długo bym z tą, mimo wszystko, naprawdę fajną grą, nie wytrzymał.
W grze występuje wątek ekonomiczny, bowiem przejmujemy budynki gangów, które ulepszamy, by przynosiły nam dzienne zyski. Problem w tym, że im więcej budynków danego gangu przejmiemy, tym bardziej nas nienawidzą. Logiczne, wiadomo, ale do chuya pana - miałem w grze moment, w którym ledwo po wyjściu z domu dostawałem komunikat o tym, że moja nieruchomość jest atakowana albo podjeżdżał van gangu, z którego napyerdalali mnie z AK-47, co kończyło się śmiercią po, eee, dwóch sekundach? Jedynym rozwiązaniem było przejęcie wszystkich nieruchomości danego gangu, ale te ataki był tak absurdalne, że w trakcie podróży do jednego z budynków, które chciałem przejąć, by mieć w końcu spokój, dostawałem komunikat, że inny został zaatakowany albo, tak jak już wspominałem, podjeżdżał samochód i byłem zabijany w mgnieniu oka. Krótko mówiąc - przesadzili z częstotliwością wszelkiego rodzaju ataków.
Mimo wszystko bawiłem się naprawdę świetnie. Klimat jest znakomity, jeżdżenie samochodem bardzo przyjemne, soundtrack boski, a główne misje naprawdę pomysłowe - wielokrotnie myślałem sobie: 'cholera jasna, nieźle to wymyślili'.
Licznik w grze pokazuje 12,5h (swoją drogą przy niecałych 35% ukończenia, WHAT, THE, FUCK?!), ale grałem zdecydowanie dłużej (wczytywanie save'ów i pomijane filmików, które już przecież oglądałem), więc myślę, że przejście zajęło mi w okolicach 20h.
Nie wiem, co konkretnie strzeliło mi do głowy, by wziąć się za tę grę. Może pogoda, bo jest ciepło jak na Florydzie, hehe, ale nie żałuję i cieszę się, że zagrałem. Super tytuł, tylko te checkpointy