Posiedziałem z 3h przy niedzieli i ją zajebałem, bez Ashes, wielkich run i bez respeca, Magic uchi+25 i wszystko na boost ataku. Łącznie mogę doliczyć pewnie z 5-6h do czasu gry gdzie sama walka to chyba nie trwała dwóch minut. Nie jest wcale taka zła jak się pozna ruchy tylko czasem łączy dość brutalnie - np. aniołki zaraz po waterfowl dance gdzie stamina już wyprztykana. Jakbym kiedyś jeszcze grał to wtedy STR z ciekawości bo podobno łatwiej. Szkoda tylko że jest to boss co może zmusić wielu graczy do respeca, co trochę się mija z założeniami gry RPG
No i jednak dziadek z Sekiro był dla mnie trudniejszy, pamiętam że musiałem sobie zrobić nawet tydzień przerwy od gry xd