Faktem jest, że gra mieli cyce na proszek nawet dzisiaj i to bez dwóch zdań. W ogóle to, że udało mi się ją ukończyć uważam za jeden z największych sukcesów w moim growym żywocie.
Wracając do piranii to wcale tak proste one nie są, bo bardzo trudno jak pamiętam było wyczuć moment rozpoczęcia komba, a potem UT. Jeśli za późno to wiadomo, kaplica, jeśli za wcześnie to też niedobrze, bo nawet dwie przyssane piranie potrafiły zgolić pasek życia o trzy czwarte...
Paskudne też były robale w Akweduktach. Chodzi mi o te żuki. Może same w sobie nie były groźne, ale w kupie bardzo niebezpieczne. Jak któryś z nich przykleił się do Ryu od czoła to w imię ojca i syna...