Powiem ci że jak robiłem hardcore w DS2 to też podobną relację robiłem w temacie tamtej gry, chyba nawet bardziej nacechowaną emocjonalnie :D. Różnica hardcore w DS2 a Akumu jest taka, że w tym pierwszym cały czas się stresujesz i uważasz, bo wpadka będzie kosztowała jakieś 5h powtarzania gry. Ale poza tym gra się w miarę... normalnie? W sensie że można polegać na mechanice gry, widać że ten tryb jest pod nią dopasowany i jak zawalimy, to możemy winić tylko siebie.
W Akumu są checkpointy, save'y, ale ginie się niewiarygodnie często, prawie tak samo często z winy twórców jak i ze swojej. Pisałem już o bolączkach tego trybu, że Mikami chyba w ogóle go nie przemyślał, ale cóż, muszę zacisnąć zęby i to dokończyć jak już zacząłem. Obecnie zaciąłem się w 12 rozdziale, na walce z tym dużym bossem na autobusie. No nieprzewidywalny jest strasznie, wbija te szpony wszędzie że aż nie mam czasu strzelić w niego szokującym bełtem.
Cholera, jeszcze 13 rozdział w hotelu (praktycznie skradankowy), 14 (masakra w metrze i kanałach, i chyba najtrudniejszy boss w grze, Quell - już na survivalu męczyłem się z nim chyba z godzinę, dobre było jak zrobił się niewidzialny i nie mogłem go znaleźć, i tylko te małe larwy które wypuszczał odbierały mi HP xd) i 15, w którym też będzie sporo rozwałki. Oby tylko ammo starczyło, powinno starczyć, zbieram klucze i sporo mam w sejfie amunicji zostawionej własnie na te rozdziały. Dam radę, niedużo już zostało.
Swoją drogą fajna lektura dotycząca tego trybu: https://www.giantbomb.com/forums/the-evil-within-8895/the-akumu-incident-i-beat-mikami-s-circus-of-death-1774155/