Powiem szczerze - jest źle. Nie chodzi nawet o grafikę (która czasów czwartego Residenta może nie przypomina, aż tak źle nie jest, ale piątego - jak najbardziej), ale doczytywanie tekstur (szczególnie w cutscenkach) i spadki framerate'u wołają o pomstę do nieba. I to jak chodzę po zamkniętych, ciemnych pomieszczeniach, zrozumiałbym gdyby działo się to na otwartych, dużych terenach. W dodatku dochodzą jeszcze długie czasy ładowania po zgonie, które są dość demotywujące - jakieś 20-30 sekund trzeba poczekać, za każdym razem. Tyle dobrze że pobrałem patch, dzięki któremu można było wyłączyć te czarne pasy u góry i dołu ekranu, jeszcze tego by brakowało.
W każdym razie nie jest tak, by nie dało się grać - a gra się bardzo dobrze. Początek mega klimatyczny, gameplay naprawdę satysfakcjonujący, szczególnie podczas skradania. Niesamowite jest to przeczesywanie chatek, unikanie potworów, wysłuchiwanie ich dźwięków, załatwianie ich po kolei. Amunicji jest bardzo mało, obecnie jestem tuż przed bossem z piłą mechaniczną (koniec trzeciego rozdziału) i nie mam pojęcia jak go pokonam, mam tylko 1 nabój do pistoletu, chyba ze trzy do shotguna i ze dwa wybuchowe bełty do kuszy; a jeszcze normalne zombiaki się pałętają pod nogami. Będzie ciężko coś czuję.
Z poważniejszych wad które na tę chwilę mogę wymienić to system staminy (bez kitu, to nawet ja chyba mam lepszą kondycję i to bez adrenaliny którą nasz bohater przeżywa i która powinna pomagać w bieganiu - choć wiem że realizm nie ma tu nic do rzeczy i to po prostu część mechaniki gry, która ma na celu utrudnienie nam zadania), nieco za dużo pułapek oraz mam wrażenie że system save'ów nie będzie w tej grze moim przyjacielem.