Hotline Miami 2: Wrong Number
Ja pier.dolę, jakie to było trudne. Poważnie. Gra sama w sobie jest wymagająca, o wiele cięższa niż jedynka, a do platyny trzeba było zrobić A+ albo S we wszystkich 25 poziomach (gdzie już nie było maski przedłużającej combosy jak w jedynce), przejść poziom hard który jest jedną z najcięższych rzeczy jakie doświadczyłem grając w gry (a mimo wszystko mam kilka wymagających platyn) - trzecie piętro w Dead Ahead, piętro Corey w Death Wish, Stronghold, Casualties, ostatnie piętro w Release, Seizure, drugie piętro w House Call, Demolition. Chryste, coś czuję że te levele będą mi się śniły po nocach, tak jak swego czasu nekromorfy z drugiego Dead Space'a.
Na koniec zostało trofeum Genocide - czyli zabicie 50 tysięcy wrogów. Grindowałem je bite dwie godziny i to za pomocą małego buga w levelu First Blood, gdzie na początku spawnujemy się z bronią, zabijamy pięciu przeciwników i giniemy, i powtarzamy tę czynność. Całość trwa sekundę lub dwie. Zrobiłem tak, że założyłem słuchawki, puściłem muzę, zamknąłem oczy, lewa ręka na gałce w lewo, prawa ręka wciśnięta na R1, kciukiem co parę sekund wciskałem X żeby zrestartować, i tak minęły dwie godziny. Czyli srogi grind, biorąc pod uwagę że przeszedłem wcześniej grę 6 razy, a i tak tyle killi mi zostało.
Nie wiem co tu więcej pisać. Nie spodziewałem się że będzie to aż tak trudne, jedynka przy tym to bułka z masłem. Dlatego trudność platyny oceniam na 9/10, chyba tyle samo na ile oceniłem WipEouta HD, ale serio było ciężko, nie będę zaniżał, bo poważnie nie było to łatwe. Refleks, szybkie podejmowanie decyzji, timing, oczy dookoła głowy i sporo szczęścia, to się wam przyda jak będziecie chcieli splatynować tę grę.
PS Naprawdę nie spodziewałem się, że po trzech latach wrócę jeszcze do platynowania gier. Nawet jeśli to miłość do Hotline Miami skłoniła mnie do wbicia tych dwóch platyn, to fajnie było znowu to poczuć i usłyszeć dźwięk wpadających dzbanków. <3