Jeszcze Brendan Galloway gra w miarę regularnie na wypożyczeniu w WBA.
Dlatego zawsze po meczach z "mocnymi" jest fajnie, a po meczach ze "słabymi" - niefajnie.
I trudny czas przed Nawałką. Jeśli awansujemy - "no plan minimum wykonany". Będzie ok, ale już nikt się specjalnie jarał tym nie będzie, bo co to jest, zawodnicy za 800 miliardów euro wygrali z jakąś Danią, phi. Jeśli Polska nie awansuje - będzie zero litości, że jak to panie, z takimi cieniasami jak Dania czy Armenia nie wygrać, to trzeba przecież debilem być leniwym.
Ale mało. Dodajmy, że na Mistrzostwach Świata trudno jest trafić "mocną grupę". Zazwyczaj trafia się na kogoś spoza Europy, czyli ekipy, które nie robią na przeciętnym widzu wrażenia żadnego - jakaś Australia, Korea, Meksyk, Ekwador, Algieria, WKS Śląsk Wrocław itp. Prawdopodobnie nawet awans i odpadnięcie w grupie na MŚ 2018 będzie uznane za porażkę i kryzys i niechceimsiębiegać90minut.
Ale co w tym dziwnego? Przecież tak było, jest i będzie, awans na turniej sukces, brak awansu porażka, awans z grupy to zawsze plan minimum i tyle. Tak było jak nie było Lewandowskich tylko straszyliśmy Żurawskim i Jeleniem, tak jest i teraz, raczej nic w tej kwestii się nie zmieniło, nie widzę jakichś wielkich narzekań, na styl gry tak, ale na dorobek punktowy, o ile awansujemy, nikt nie będzie miał prawa narzekać.
Zresztą to nie tylko w Polsce jest widoczne. Założę się że jak Bośnia i Hercegowina pojechała na mundial ze swoimi gwiazdeczkami Pjanicem i Dzeko to jak nie wyszli z grupy to też nie było święta narodowego w kraju po powrocie do domu.