To się nazywa prawdziwy piłkarz. Chyba mój ulubiony, zresztą chętnie cofnąłbym się do tych czasów, kiedy Włosi mieli świetnych napastników, a z kolegami kłóciliśmy się, czy Del Piero, czy Totti a czy może Inzaghi czy Vieri są lepsi. A nie to co teraz - naturalizują kolejnych napastników (Eder, Vasquez), powołują np. na mundial kompletne niewypały (Insigne). Ja bym powołał Lucę Toniego, który pomimo wieku w tamtym sezonie miał 20 bramek, w tym ma już 14.
Wracając do Tottiego to dożywotni szacun za wierność, bo o ile reszta tych super wiernych piłkarzy grała w gigantach (och, wzruszające, że Puziol czy Casillas nigdy nie odeszli ze swoich klubów, jak oni przez to cierpieli), tak Roma nie zawsze była jakimś europejskim potentatem, często była nawet czwartą, piątą siłą Serie A, a Totti nigdy nie odszedł. Jeszcze sezon (może nawet 2) przed nim, widać że to nie ten piłkarz co jeszcze 6 lat temu, ale poniżej pewnego poziomu nie schodzi.