wczoraj kolega przyniósł 2 sosy, jakiś dziwny, w małej fiolce o niewiadomym pochodzeniu o nazwie "samozapłon" no i Mad Dog 357 ghost pepper.
na początek mad dog spróbowaliśmy (na palca trochę), wow, ostro było, naprawdę hardkor jak dla mnie. nigdy czegoś tak ostrego nie jadłem odkąd w podstawówce ktoś przyniósł papryczkę chili i jedliśmy je naraz. po tym mad dogu nie mogłem usiedzieć na miejscu i tak przez 30 minut parzyło, potem już tylko język miałem odrętwiały.
gorszy był ten samozapłon, bo po nim to waliłem głową w poduszkę i do końca dnia już nic nie zjadłem. kumpel sobie pocierał oko po poprzednim kontakcie z tym sosem i potem przez pół godziny polewał sobie wodą z kranu to oko.
Ogólnie fajna sprawa, bo trochę takiego bólu raczej nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a i ekstaza i adrenalina pewna jest. Nie dziwię się tym wszystkim chiliheadom bo to ciekawa rzecz jest
Na yt jest jak gościu się bawi Blair's 16 million Revenge - podobno najostrzejsza rzecz na świecie, której nawet nie powinno się otwierać i wyciągać z pojemnika Polecam obczaić.