-
Postów
518 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Mari4n
-
Jak chcesz z klasycznym widokiem to Brilliant Diamond/Shining Pearl. To odświeżone gry z NDS-a, więc wszystko jest po staremu, poza kilkoma zmianami.
-
Aż sprawdziłem u siebie. Mam okładkę z Jamesem, i też jest ta literówka.
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Mari4n odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
Jeśli myślimy o tym samym gościu, to on ma dużo gier w w takich cenach. To chyba jakiś troll. -
Fear Effect Gra jest trudniejsza niż ją zapamiętałem. Kiedyś doszedłem do drugiej lokacji, ale jakoś przestałem grać. Gdzieś na początku roku skończyłem dwójkę, to wypadałoby zająć się jedynką. F1 98 Trzeba w końcu zdjąć tego kasztana z kupki wstydu.
-
Miernie to chodzi na bazowym PS5, w trybie 60fps jest srogie mydło, tekstury wyglądają jak z worlda. Jest kilka fajnych nowych patentów, ale spodziewałem się czegoś więcej, zwłaszcza w kwestii wydajności. Może do premiery coś z tym zrobią.
-
Zero the Kamikaze squirrel (Switch) Port platformówki z SNES, a jednocześnie spinoff serii Aero the Acro-Bat z jednym z antagonistów w roli głównej. Śmigamy tytułowym wiewiórem po 15 różnych planszach, obijając różnego rodzaju przeciwników. Zero może wykonywać całkiem sporo różnych akcji jak na grę tego typu. Do dyspozycji są: Rzucanie gwiazdkami, bicie nunczakiem, podwójny skok, którego wysokość wyjątkowo nie zależy od wciśnięcia przycisku w najwyższym punkcie skoku, ale od szybkości wciśnięcia (szybciej-wyżej, drugi skok jest saltem i zadaje obrażenia), do tego pseudo-glide, fiflaki (kolejne wydłużają odległość), lornetka, i pikowanie. Jak widać nie jest tego mało, a dodam, że grałem w to dawniej na Mega Drive, a pad do niego ma poza d-padem tylko trzy przyciski (plus start). Gra nie jest łatwa, i do jej ukończenia wymagane jest opanowanie całego movesetu rudzielca, ale na szczęście na planszach są chceckpointy, i nie ma ograniczeń kontynuacji. Sam port dodaje opcjonalne nieskończone życia, nietykalność, i przewijanie czasu, co jeszcze bardziej ułatwia grę. Menu główne wygląda trochę jakby robił je amator, i poruszanie się po nim potrafi być irytujące podczas grzebania w opcjach. Dorzucono też kilka shaderów, skany instrukcji i okładek, osiągnięcia, i kilka innych pierdółek. Ogólnie całkiem dobra gra, jedna z moich ulubionych jakie miałem na MD, i według mnie, wersja na konsolę Segi jest lepsza: kilka dźwięków więcej, wyrazistsza muzyka, i bardziej "soczysta" paleta kolorów. Do ukończenia w około godzinę. 6/10 Sonic Adventure (Dreamcast) Pierwszy platformer 3D z niebieskim jeżem. Początkowo można grać tylko Sonic-iem, ale wraz z postępęm w grze odblokowuje się dostęp do kolejnych postaci, i różnią się one od siebie długością (każda kolejna jest krótsza od poprzedniczki) i mechanikami. Po ukończeniu wszystkich sceniariuszy pojawia się dostęp do ostatniej ścieżki, będącej jednocześnie zakończeniem gry. Gameplay podzielony jest na dwie części: adventure stage, gdzie poruszamy się po ograniczonym terenie i wykonujemy krótkie, proste zadania, oraz action stage, czyli właściwe plansze ze zbieraniem pierścieni i walkami z bossami. W tych pierwszych jest świetlik mówiący co trzeba zrobić, gdyby ktoś miał problem. Postacie mają ulepszenia w formie przedmiotów, które dodają jakąś nową funkcję, np. Tails ma odznakę dającą atak obrotowy. Jedne są obowiązkowe, inne opcjonalne. Graficznie jest nienajgorzej, ale mogłoby być lepiej. Adventure stage potrafią świecić pustkami, za to action stage wyglądają dobrze, jest pełno detali i kolorowo, jak przystało na grę z niebieskim jeżem. Muzyka też jest dobra, każda z postaci ma swój motyw, i niektóre z nich zdarzało mi się nucić pod nosem. Nie wszystko trzyma taki poziom niestety. Największym problemem jest kamera. Można nią obracać, ale czasem potrafi się zablokować, albo ujęcie jest w takiej perspektywie, że nic nie widać. Kolejną rzeczą jest detekcja kolizji. Nazwanie jej kapryśną to niedopowiedzenie. Niezarejestrowany hit w przeciwnika to jedno, ale zdarzyło mi się kilka razy wypaść z mapy w miejscu zetknięcia ściany z podłogą jak w grze ubisoftu (celowo z małej). Jeśli chodzi o wydajność, to gra pracuje zazwyczaj w około 20-25fps, czasem 30, ale w jednej planszy miałem spadek do wartości jednocyfrowej. Na szczęście był to jednorazowy przypadek, i nie było tam żadnych przeciwników (zjazd na snowboardzie). Sam analog w padzie do DC jest zbyt czuły jak dla mnie. Przy wyższych prędkościach poruszania trzeba bardzo delikatnie nim operować żeby nie spaść, albo wbić się w ścianę. Jest też minigierka z Chao, ale nie bawiłem się w to, bo VMU błyskawicznie pożera baterie. Ukończenie zajęło mi równo 11 godzin. 7/10 Residen Evil 2 (Dreamcast) Tak się bawiłem na Dreamcaście, i pomyślałem że odpalę na chwilę RE2. No i przeszedłem wszystkie cztery scenariusze, z czego po raz pierwszy dwa na A rank. Extreme Battle LV1 grałem tak jak się to powinno robić, czyli z poradnikiem w PlayerStation Plus w ręku, kolejnych dwóch jeszcze nie ruszałem. Nie ma sensu się tu rozwodzić, grę każdy zna, nawet pies sąsiada. Port wersji pecetowej, można dowolnie ustawić klawiszologię, a na VMU wyświetla się poziom życia i ilość amunicji w magazynku, co pomaga w grze. Jednak jakoś wolę wersję na PS1.
-
Jak na razie 21 sztuk poszło
-
Limitka zamówiona. Okładki całkiem udane w tym wydaniu, cieżko zdecydować, ale pewnie po premierze dobiorę jeszcze z Motorstormem.
-
No i jest Welcome Hub. Brat miał jakieś dwa tygodnie wcześniej, ale on ma niemieckie konto. Ale dlaczego jest tylko jedno tło z gry
-
No i po lekturze. W Extreme Plus fragment tekstu jest wycięty, dokładnie na trzeciej stronie. Jedna linijka kończy się "wybory mora-", a następna zaczyna się od "go tekstu". Nie wiem, albo to coś ze mną, albo recka Evotinction jest napisana trochę jak wojskowy telegram. Edge od Sanity podobnie. Żeby nie było zbyt negatywnie: Mój osobisty superbohater Dżujo dostarczył jak zwykle wyczerpujący materiał.
-
Trochę mało czasu, bo same Finale to około 40 godzin na jednego, ale próbuj.
-
Wydania specjalne - temat ogólny
Mari4n odpowiedział(a) na rodi84 temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Okładka z Pacific Rift -
Mi się pofarciło, bo patroni dostali okładkę z Jamesem, a ona mi najbardziej leży. Motyw na końcu tekstu o pile
-
A jeszcze od niedawna funkcjonuje wskrzeszony Xbox Live. Nawet aktualizacje do niektórych gier mają, i całkiem dobrze to śmiga.
-
Ten czarny plastik na tacce od napędu powinien być przezroczysty jak reszta obudowy, mój tak miał.
-
Ciekawy patent, nie powiem
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Mari4n odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
Będzie nowy numer PSX Fan na 30 lecie PlayStation: https://www.facebook.com/share/p/cNXaKKcD88Rj96rr/ -
Zero the kamikaze Squirrel Zagrywałem się w to na Mega Drive. Szkoda tylko że ta wersja jest oparta na tej gorszej, z SNES.
-
.//Hack G.U. Last Recode (PS4) Szwed kilka postów wyżej opisał grę, więc nie będę się rozwodził. Remaster trylogii z PS2, podciągnięta rozdzielczość, 60fps ze spadkami, cutscenki w 30fps. O ile oryginalne trzy części (Vol. 1,2,3) są całkiem dobrymi grami, tak nowa, czwarta część jest słaba. Krótka (w tym przypadku to zaleta), nierówna, wydaje się jakby była zrobiona na siłę. Niby wszystko jest w stylistyce poprzedników, ale zdarzają się elementy kompletnie nie pasujące do całości, na przykład bossowie fabularni. Są oni bardziej szczegółowi niż wszyscy poprzedni, co trochę psuje odbiór. Sam scenariusz wydaje się być napisany na kolanie, a do tego dialogi potrafią być żenujące. Jak ktoś planował kupić specjalnie dla czwartego "epizodu", to polecam odpuścić, nic ciekawego w nim nie ma. Turok Remastered (Switch) Udany remaster gry z N64. Poprawione, nowoczesne sterowanie, dużo opcji, w tym zmiana FOV, wewnętrzne osiągnięcia i 60fps, ale ze spadkami. Pierwsza część serii jest połączeniem FPS-a i platformówki. Śmigamy indianinem po mapkach, i eliminujemy coraz bardziej zmutowane i zmodyfikowane jaszczurze pomioty, ludzi, i szamanów, a także zbieramy klucze odblokowujące dostęp do następnej planszy, fragmenty najlepszej broni i trójkąty. Do czego służą te ostatnie? Zebranie 100 takich daje jedno życie. Rudy jamraj i wąsaty hydraulik pozdrawiają. Tak, to jest strzelanka z ograniczoną liczbą żyć. Narzędzia do redukcji populacji lokalnych najeźdźców? 14 sztuk. Od noża, przez kałacha i strzelbę, po wymyślne cuda obcej technologii. Niektóre z broni posiadają alternatyną, mocniejszą amunicję. Niestety nie można się między jej rodzajami przełączać, i najpierw używana jest ta mocniejsza. Bronie podobnego typu mają też wspólną amunicję, co potrafi być wrzodem na dupie w późniejszych etapach gry. Plansze z czasem robią się coraz bardziej skomplikowane, z różnymi odnogami. Jak wcześniej napisałem, dostęp do kolejnych etapów odblokowuje się poprzez zbieranie kluczy. Są one poukrywane w różnych miejscach, i w kilku przypadkach trzeba się przyłożyć do poszukiwań. W razie czego mapkę można powtórzyć, bo po ukończeniu każdej z nich wracamy do huba. Dostępnych jest cztery poziomy trudności, osobiście grałem jak łajza na easy, ale combo FPS + joycony jest wyzwaniem samym w sobie. Ukończenie zajęło mi około 6 godzin, głównie dlatego że musiałem kilka razy wracać do ukończonej planszy, bo nie zebrałem jednego z kluczy. Da się to zrobić dużo szybciej. Gra nie znużyła mnie ani razu, przeciwnicy pojawiali się w niewielkich grupach, za to często, i po jakimś czasie się respawnują. Jeśli ktoś nie grał w Turoka, a chce sprawdzić, to ten remaster będzie odpowiedni, wersja na N64 jest zbyt toporna na dzisiejsze standardy. 7/10 Donkey Kong Country (SNES-Switch) Ta gra jest jak kobieta. Najpierw delikatna, ale stopniowo dokręca śrubę. Na niektórych planszach musiałem wielokrotnie używać cofania czasu, bo przykładowo źle wymierzyłem skok, albo przeciwnik pojawił mi się zaraz przed mordą. Tak poza tym to dobry platformer, choć momentami frustrujący. Postać jest na strzała, ale można mieć wsparcie od drugiej, i gdy jedna padnie, druga zajmuje jej miejsce. Delikatnie się też różnią, bo Donkey Kong na przykład może skasować przeciwników, od których Diddy Kong się tylko odbije. Są tutaj sekrety, w którzych można zdobyć dodatkową liczbę bananów, lub statuetki. Na niektórych planszach można zwerbować do pomocy inne zwierzęta jak na przykład nosorożec czy struś, i na nich się przemieszczać, ułatwiając sobie rozgrywkę. 6/10 Super Metroid (SNES-Switch) Tutaj raczej nic odkrywczego nie napiszę. Najlepszy Metroid 2D, i esencja gatunku. Żadnych wskazówek, podpowiedzi. Tylko Samus, i świat do eksploracji. Łatwo się tutaj zgubić, ale jest to element rozgrywki. Dużo ulepszeń, z czego niektóre są kompletnie opcjonalne, a jeśli opanuje się kilka specyficznych umiejętności jak bomb jump i single wall jump, można pokonywać bossów w prawie dowolnej kolejności. Pierwszego można nawet kompletnie pominąć, jeśli się wie jak. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ta gra celowo była tak stworzona. Niby jest rekomendowana ścieżka progresji, ale nikt nikogo nie zmusza do grania w taki sposób. Gra wciąż bardzo grywalna, mimo że od premiery minęło 30 lat. 9/10
-
Przyszło mi to na myśl
-
Dla zasady
-
Numer czeka na mnie paczkomacie, a ja dzisiaj w kołchozie, i nie mogę zaciągnąć się nowym numerem
-
Wyszła też odświeżona wersja trylogii TitS na Vitę, ale tylko w Japonii. Pierwszą część przeszedłem jakiś czas temu z fanowską translacją. Zacząłem drugą, ale jakoś odpuściłem.
-
W Win10 są w okienku start, i nie da się ich wyłączyć