pawelas
Użytkownicy-
Postów
174 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez pawelas
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7
-
Mam dobrą wiadomość Od 3:37 minuty recenzent mówi o tym że wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi i być może jest to materiał na sequel. Recenzent był podekscytowany znalezieniem odpowiedzi na pytania w grze, gra niestety tych odpowiedzi nie udzieliła Answers that Death stranding never give.
-
Dwa lub trzy razy oryginalny dualshock 4 v2 wypadł mi z ręki i od tej pory okazyjnie zdarza się że np. analogiem chcę delikatnie obrócić kamerę to nie reaguje wcale albo kręci kółka jakbym analoga trzymał cały czas. To samo z krzyżakiem i spustami, chcę strzelić raz to R2 strzela serią, albo w menu konsoli krzyżakiem chcę przeskoczyć o trzy opcje w prawo lub na dół to przeskakuje mi w prawo/na dół do samego końca. Kupiłem zamiennik za połowę ceny oryginału-nówki i zobaczę jak się będzie sprawował.
-
Uwaga na niewielkie spoilery! Days Gone za mną, początek zapowiadał się nieco w stylu mgs-a, a dokładniej cutscenki, cutscenki i jeszcze raz cutscenki. Na końcu jak słyszałem już nazwisko jakiegoś zaginionego patafiana albo słowo "obóz" od razu pomijałem pogaduchy touchpadem bo wiadomo było co to za misja. Cutscenki najczęściej były o pierdołach, że kukurydza gdzieś obrosła i cała ekipa może teraz się nażreć albo jedziesz gdzieś, zostajesz prawie potrącony, otrzepujesz się i wracasz. Jest też męczące, jak nie wiem co, podążanie za kimś bez opcji pominięcia i bez biegu, po prostu idziesz żółwim tempem za jakimś i słuchasz jak nawija. Kiedy już umierałem pod telewizorem i myślałem że to koniec i za chwilę napisy a potem na spokojnie hordy i ukryta cutscenka po napisach, dostałem soczystego plaskacza na ryj, to była dopiero połowa. Jeszcze przez chwilę łudziłem się że będzie krótko i zaraz koniec bo ile razy idzie robić to samo. O żesz w dupę węża pustynnego, jak bardzo się myliłem. Drugi raz dostałem to samo polane tym samym sosem o smaku świeżego stolca, jedyny plus był taki że w końcu zaczęło coś się dziać w temacie hord bo na to czekałem najbardziej. Przeszedłem grę do napisów których nie szło pominąć, umyłem zęby, pooglądałem jeszcze napisy i dopiero się zorientowałem że co prawda nie da się ich pominąć, ale da się je przyspieszyć trzymając x. Na końcu gry byłem wynudzony do tego stopnia że nawet nie interesowały mnie ostatnie, podsumowujące całą grę, cutscenki i co oni tam pierniczą, pomijałem co się dało aż w końcu nie szło nic pominąć i dopiero, jak już wspomniałem, x na padzie pomógł przejść przez listę płac. Gra generalnie składa się z trzech części: cutscenka, podbijanie obozu, znalezienie uciekiniera/zakładnika. Najlepsze że każdy miał nazwisko i zleceniodawca pytał czy go pamiętam. Tak tak, pamiętam Andreasa Kutasrasa z misji jaką grałem tydzień wcześniej albo Pierdziwora Muchomora z tej misji gdzie rozwalałem któryś tam obóz pełen bandytów, pamiętam że jego nazwisko przewinęło się wtedy. Grę oceniam nisko, nawet okładka jest jakaś po(pipi)iszona bo siedzi stary niemyty cymbał pod motorem i czeka aż go horda zeżre, bez sensu jak większość akcji w tej grze. Większość postaci to takie wieśniaki że chyba na symulatorze kozy były wzorowane, w obozach aż bije po oczach kazirodztwem czy inną ciężką chorobą powodującą rozwieśnienie na całej twarzy. Przykro patrzeć było i największa horda pękła a pozostałe to jak wypierdki, nawet granatów nie trzeba rzucać tylko z karabinu powystrzelać. W chwili ukończenia gry miałem rozbudowane bebechy na maksa (chodzi o te strzykawki nero), umiejętności wszystkie oprócz dwóch w starciu, bronie najlepsze patrząc na ich staty. Jak już musiałem rzucać czymś wybuchowym to tylko tym co idzie kupić za uszy świrusów bo nie chciało mi się zbierać surowców na nowe. Grę pomogło ukończyć mocne postanowienie żeby nie zaczynać nic nowego dopóki nie skończę starego, i też szczera chęć dobicia do takiego poziomu że każdą hordę rozkwaszę za pierwszym. Cel został osiągnięty, new game+ odebrałem jak czarny humor twórców gry. Gra łatana łatami po 16GB a i tak są błędy: wyrzucanie z gry, brak możliwości oznaczenia przeciwnika przez lornetkę, unieruchomione świrusy na jeden strzał, i jeszcze jeden babol o którym nie słyszałem nigdzie do tej pory - raz zaatakował mnie niewidzialny świrusów. Wyglądało to tak że radar na czerwono pokazywał że coś mnie atakuje, było słychać jęki, ale nic nie widziałem i tylko wymachiwanie na oślep pałą zabiło to coś a czerwone pole zniknęło z radaru. Widać że studio jeszcze trochę będzie musiało poćwiczyć zanim osiągnie poziom Rockstara, Naughty Dogsów czy From Softłerowców, bo póki co to wydalili z siebie produkt gropodobny z fajnym pomysłem rozwalania kilkudziesięciu czy kilkuset zombiaków naraz. Aha, i ekrany ładowania z kręcącym się wokół własnej osi pierścieniem klubu motocyklistów, który to pierścień nic nie znaczy, kupa.
-
W napędzie ps2 siedzi aktualnie nfs most wanted.
-
Materiały były pokazywane także z końcówki gry przebieg z jednej misji może wyglądać tak że ustawiasz balans na obie nogi źle, bo gdyby nie szło tego sknocić to na co to w ogóle jest? Poruszasz się wolniej niż powinieneś, wpadniesz do wody i wszystko pogubisz. Jak już se pozbierasz zaczną cię gonić muły i przypuszczam że chociaż raz na cały playthrough cię złapią, więc znów coś tam zgubisz i jesteś w dupie bo nie wykonasz misji. Gdzieś po drodze niemowlak na bank się rozpłacze i będzie go trzeba poniańczyć. W końcu dojdziesz do starego, odpali się cutscenka, i tak kilka razy musisz polatać z tym samym w to samo miejsce z tymi samymi przeszkodami. Miłego grania.
-
Gra drogi to był the last of us, a tam miałeś jedną ważną rzecz której nie widzę w Death Stranding, czyli różnorodność. Raz takie miasteczko, raz inne, grzyby, bandziory, tunele, eksplorację wewnątrz budynków a nie tylko ściółki leśnej. Kurła tam to się działo a tutaj biegasz to starego śmierdziela z pieluchomajtkami po kilka razy i jeszcze te pieluchy jakieś muły będą ci próbowały ukraść. Nie mogę nad tym przejść obojętnie.
-
Fakty są takie że idzie rozłożyć więcej niż jedną drabinę albo linę, zostawić gdzieś motocykl i za każde z osobna dać lajka temu co zostawił. Nie wiem na co te lajki ale chyba żeby było miło. Zdaje się że nawet chałupę idzie wybudować a inni gracze mogą zostawiać surowce, potem ten ktoś wzamian da lajka za surowce a jak chata będzie gotowa pewnie będzie szło dać jej lajka. Jak dla mnie śmierdzi kupsztalem na kilometr ale zawsze mogę się mylić i to genialna gra więc warto dopytać dla pewności.
-
Online działa tak że po tobie ma zostać wynik do pobicia, ewentualnie wskazówka, a nie drabina. Pewnie drabina po wyjściu z gry zniknie, ale tutaj pojawia się następne pytanie co jeśli wyjdziesz z gry a ktoś będzie stał na twojej drabinie? Zleci w przepaść? xd ewentualnie wszystkie gadżety będą miały odmierzany czas do zniknięcia ale wtedy też lajki znikną.
-
W Hitmana 1&2, nfs i mortal kombat 11 pykam online ale tam nic po sobie nie zostawiam oprócz cyferek co najwyżej.
-
Ważne zagadnienia techniczne, w soulsach można było zostawić po sobie wskazówkę i to było wszystko, a tu można zostawiać drabiny, linki, lajki i pewnie o wiele więcej. Będziesz miał sto drabin obok siebie a będziesz chciał polajkować czterdziestą trzecią bo to drabina twojego znajomego to jak to zrobisz?
-
Na pewno jakoś zabezpieczyli się przed tym żeby każdy nie zostawiał po sobie przedmiotów bo ile by się tego nazbierało po miesiącu, a byliby tacy co by zostawiali wszystko dla beki, a na trawie z drabin byłby ułożony napis FUCK KOJIMA albo co gorszego.
-
Podczas pokazu gdzie Kojima grał osobiście i obok niego siedziała azjatka była sytuacja że zostawił drabinę aby przejść nad przepaścią i jak wrócił za parę minut w to samo miejsce były już dwie drabiny, a kto inny oprócz niego mógł wtedy grać w tą grę? Wychodzi na to że inni gracze to boty a lajki i pozostałości po ich obecności w postaci linek i drabin są generowane losowo.
-
Coś mi się wydaje że inni gracze to boty no bo jak sensownie wytłumaczyć że każdy będzie zostawiał po sobie szmelc i podchodzisz do pierwszej skarpy a tam tysiąc linek, idziesz do przepaści a tam tysiąc drabin i każda linka i każda drabinka polajkowana. A to znaczy że konsola będzie rozdawała lajki w singlu a to znaczy że to tak trochę jakby te lajki są eee... nic nie warte jakby.
-
Jedyne co mnie interesuje w tej grze to jak można źle rozłożyć plecak żeby pastuszkowi szybciej stamina leciała i ogólnie wolniej się poruszał, no jak? Ustawisz równo po 100kg na obie nogi i jazda, a jednak to nie takie proste. Aha i jeszcze jedno co mnie ciekawi, w recenzji mówili że jak zostawisz drabinę to inni gracze ją widzą i mogą zostawić lajka, przy czym zakładam że ci inni gracze to nie boty w offlinie. Czy to znaczy że jak postawisz drabinę to wszyscy gracze na całym świecie ją widzą i możesz dostać milion lajków? Każdy może zostawić swoją własną to tych drabin będzie usrane tyle że przepaści nie będzie spod nich widać. No ciekawe jak to działa.
-
Mam gotowy scenariusz na sequel, oparty w 100% na fantazjach z jedynki. Pewnego dnia o tak sobie z dupy wszystkim ludziom pousychały prawe ręce, lewe zostały, tylko prawe, i z ziemi zaczęły wychodzić ukryte od stuleci krety rękojady polujące na te uschnięte badyle. Główny bohater był profesorem nanomaszynerii i se zrobił sztuczną, taką do łapania tych kretów. Przy okazji tajna organizacja o nazwie G.U.W.N.Q chce wytruć krety kwaśnym deszczem ale główny bohater odkrywa że tak naprawdę chcą rozpuścić dach mieszaniną deszczu i kwasu nad każdą chatą żeby krety przez dach mogły wskakiwać i każdemu rękę użreć. Dobre, c'nie?
-
Zacząłem czytać recenzję od ppe i... ja pierdziu, o co tu kaman!? Jakieś kratery bez kurzu, chmury z pierwiastków znalezionych w kraterze odcinające łączność, egipskie wierzenia. Brakuje tylko nanomaszyn i modelki w środku robota w kształcie psa.
-
Nie męczę aktualnie, ale siedzą w dysku ps3 do pomęczenia na przyszłość: theme hospital, c&c, c&c red alert, crash b. warped. Theme hospital, z tego co widziałem, już jest niedostępny na ps store, dobrze że ściągnąłem te parę lat temu.
-
Oby to nie było takie kówno co days gone, gra na current geny.
-
Mi się w końcu po wielu dniach żmudnego grania...
-
Wystarczył mi pokaz gry z jutuba, jeszcze bym zapomniał że masz przy sobie niemowlaka więc jak już wejdziesz do jeziora, potkiesz się i wszystko pogubisz to musisz se to pozbierać i niemowlak się rozpłacze to zanim ruszysz dalej musisz go jeszcze ululać. Taki mały szczegół, kto by się przejmował.
-
To był sarkazm oczywiście.
-
Chciałem jeszcze do zalet gry dodać że jest tam pasek staminy, czyli co jakiś czas będzie trzeba zwalniać idąc przez za(pipi)iste pustkowie, a jak się krzywo rozłoży toboły na plecach to stamina będzie się szybciej zużywać i będzie trzeba jeszcze częściej zwalniać. Nie do końca wiem co będzie trudnego w ustawieniu balansu ludzika żeby miał te 100kg załadowane równo co do centymetra, ale widocznie coś będzie na rzeczy. Druga sprawa to jak już dojdziesz do jeziora to możesz mieć staminy 200% ale i tak musisz zwolnić bo się potkiesz i cały majdan wpadnie do wody a potem będzie trzeba go zbierać. Mi to przypomina nic innego jak sztuczne rozciąganie czasu gry, wszędzie kłody pod nogi byle tylko zwolnić i nie biec za szybko.
-
Ale co tu jest niejasnego? Co tu jest do tłumaczenia? Był pokaz gry gdzie Kojima tłumaczył o co chodzi, musisz się spuścić po linie, przebiec po drabince, jak będziesz wchodził do jeziora to się nie wywal, do umierającego dziadka ze stoperanem se zaleć. Boże widzisz i nie grzmisz, ta gra wyjaśnia się sama.
-
Nie wiem kiedy jest premiera tego tam Death Strapona ale obym nie musiał pisać "a nie mówiłem".
-
Mówię wam że ta gra to zło, tyle, dziękuję xd
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7