Nie wiem czy ktoś ma podobnie ale ja kiedy nie przechodzę gier, tylko zaczynam, rozgrzebuje i zostawiam w bliżej nieokreślonym stadium nieukończenia to czuje jakbym w ogóle nie grał i paradoksalnie dręczy mnie uczucie niegrania. Do tego dochodzą takie paranoje jak zaczynanie rozgrzebanych gier od nowa bo jak to grać od środka po pół roku przerwy? Ostatnio jednak wziąłem się w garść i staram się nie zaczynać nowych gier zanim nie skończę poprzedniej dobrze mi z tym i mam zamiar kontynuować strategie ze złotego okresu grania czyli jeden indyk i jedna duża gra w jednym czasie nie więcej.