Hendrix
Senior Member-
Postów
4 724 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
12
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Hendrix
-
Dzicy Detektywi wyrwani za 15 zł Wreszcie naprawiony błąd niezakupienia ich podczas premiery. Nakład szybko poszedł, a mój ówczesny kryzys czytelniczy (czyli zamiast 70-ciu, 10 książek na rok) sprawił, że ominął mnie bum na Roberto Bolano. Teraz trochę nadrobię, tym bardziej, że z ostatnią paczką zamawianych powieści przyszła Literatura faszystowska w obu Amerykach, a w kolejnej pewnie dojdą opowiadania. Zwłoka długo trwała, zważywszy na pewien szczegół - lubiłem jego poezję. Cóż, dokończę eseje Borgesa i pewnie od razu pójdą w ruch obydwie ww. utwory literackie.
-
Generalnie licencjat to samodzielna praca naukowa i pomoc w wyszukiwaniu znajduje się w moralnej szarości. Trochę wysiłku i znajdziesz (głównie anglojęzyczne) odpowiednie teksty. Warto zainteresować się też tematyką "Nowe Media", gdyż zwykle w tym pojęciu mieszczą się teksty naukowe o grach. Uprzedzam tylko, że zwykle zagadnienia w nich poruszane są stricte badawcze. Z tego co wiem, nic od moich czasów się nie zmieniło i teksty Neila Postmana oraz Leva Manovicha są ciągle wykładane, polecam sprawdzić :v
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Hendrix odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
@Rayos Pobieżnie przejrzałem twoje teksty i mogę dać jedną radę (mogę dać ich więcej ). Ogranicz ilość wykrzykników, tekst powinien mieć ich jak najmniej - podgrupa znaków interpunkcyjnych (znaki emocji - dop. mój), do których należy, służy stylizacji i nadmierne użycie wypada komicznie nawet w długich formach literackich, a co dopiero w wiadomościach. To bardzo częsty błąd, a razi w oczy. Nawiasem mówiąc, spróbuj przeczytać taki tekst zgodnie z kanonami intonacji. Samemu zobaczysz, że psuje rytm. -
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Hendrix odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
Troszkę nie na temat, więc od razu przepraszam. Znowu zawędrowałem w dzikie rejony internetu jakim są polskie strony o gierkach. Trafiłem na IGN PL - strona musi być tworzona przez boty. Inaczej nie da się wytłumaczyć tego jak jest prowadzona. Rozumiem, że to dość hermetyczne hobby, ale poziom jaki prezentuje cała ekipa odpowiedzialna za teksty, to nieśmieszny żart i potwarz. Jak można tak nieumiejętnie posługiwać się ojczystym językiem (stąd teoria o botach :v ) i prawdopodobnie brać za to jakieś wynagrodzenie bądź jego ekwiwalent? Błędna deklinacja, błędy stylistyczne, błędy logiczne, ortografy i błędy merytoryczne - jeśli jest jakiś błąd, który można popełnić w tekście, to na tej stronie go odnajdziesz. Rayos gratulacje i czytaj IGN PL w ramach przestrogi - to prawdziwa antyteza dziennikarstwa, nawet growego. -
Powtórzyłem sobie Blady Ogień, uczta jak za ostatnim razem ( i 7-mu poprzednich). Nabokov zawsze będzie moim mistrzem stylu. Choć z wiekiem robię się troszkę bardziej krytyczny do jego późniejszych dzieł - zbyt dużo pouczającego tonu. Nie mniej akurat na tej lekturze nie pojawiła się żadna rysa nałożona przez czas, a ponownie wydanie przez Muzę z posłowiem pana Engelkinga - mieni się dodatkowym kolorytem (choć nic nowego tam nie ma - wielbiciel Nabokova raczej zna ten materiał). Poza tym, jedno zdaniowa uszczypliwość w kierunku Mickiewicza ciągle mnie bawi. Jedna z książek z pełną możliwą notą i klasyk literatury współczesnej. (Nabokov z Borgesem mieli dostać dzielonego Nobla - szkoda, że nie doszło do tego, ich wzajemny brak sympatii byłby zaiste ciekawy przy takim toku spraw) Edit: Pale Fire to też jeden z najlepszych przykładów przemian w znaczeniu powieści, istny tour de force erudycyjnego podejścia do kwestii narracji.
-
Na temat dizajnu też mógłbym powtarzać w kółko te same rzeczy, ale to jest nudne, zresztą zarzut jest totalnie niedorzeczny i odnoszenie się do niego, jest dawaniem mu punktów racji, wolę pominąć więc. Chociaż ciężko przejść obok stwierdzeń, że to nie jRPG tylko action-rpg - dziennikarstwo growe, klękajcie narody! W sumie nie istnieje studium krytyczne w tej branży - jeden Edge (a i ten nie zawsze) wiosny nie czyni, a najciekawsze teksty na temat gier, bo pojawiają się takie (nawet u nas, vide tekst pani Mastalerz o Bloodborne), umieszczane są w rejonach około kulturalnych, na które zagląda znikoma część zainteresowanych. Nie chodzi mi naturalnie o pryncypia, takie jak gust - tylko o elementarną pracę krytyczną kogoś kto zajmuje się daną dziedziną. Nowe pokolenia "dziennikarzy" obracają się we własnej pulpie, goszcząc czytelników słabym językiem, bezpiecznym wodolejstwem i reklamowym sznytem. Wracając do dema, które demem nie jest - ja je traktuję jak ukłon w stronę graczy - absolutnie nie musieli tego robić, a wyszedł z tego lekko sentymentalny, naładowany piękną muzyką szkic, zarysowujący zbliżającą się grę. Ledwo muśnięte kontury i swoista obietnica rozrywki, zroszona deczko ogranym, lecz nadal ciekawym motywem z Alicji w Krainie Czarów. Warto też pamiętać, że całej tej sekwencji nie ma w pełnej grze - to wynik pracy kilkunastu osób.
-
Nie wiem gdzie widzicie "średnie technikalia" - jedyne co jest w nich jest średnie to IQ, które psuje odbiór, co widać po całkowicie z hiperbolizowanych opiniach na ten temat. Ilość pchanych polygonów na scenę, wszelkie efekty fx, oświetlenie i animacja to absolutna czołówka. Z rpgów tylko zapowiedziany Horizon lepiej wypada (ciągle mowa o konsolach naturalnie) Frameratem się nie martwię, optymalizacja gry to zwykle ostatnie miesiące produkcji.
-
Nie, nie warto - polski rynek jest zalany masą fantastycznych książek non-fiction, po co brać te słabe? No chyba, że kogoś rzeczywiście interesuje przede wszystkim Masa, wtedy pewnie trzeba wszystkie (minus Sumlińskiego, pod żadnym pozorem nie nabijać mu kabzy).
-
To mniej więcej tyle ile Fallout 4, który ostatecznie to mocno przekroczył. Gier wychodzi mniej, są droższe to i oczekiwania większe. Poza tym mowa o sukcesie, nie zwróceniu kosztów. Nie mogło być mniej skoro najsłabsza XIII poszła w okolicach 7 mln. Wraz z pewną wersją na PC (może i NX), mają szansę jeśli chodzi o sprzedaż Ltd. - warunkiem jest naturalnie wysoki poziom gry. Na szczęście sama firma notuje rekordowe zyski, więc nawet 2/3 z tej liczby pewnie zadowoli S-E (znaczy na tyle, aby dalej ciągnąć wózek z napisem Final Fantasy)
-
A właśnie, dzisiaj powinienem pograć wieczorem - jeszcze tylko z jedną książką muszę się obrobić.
-
Nie mogło być gorszego dnia niż premiera DS III, damn.
-
Ostatnio obejrzany Victor Frankenstein przypomniał mi jakim zadufanym w sobie megalomanem jest scenarzysta ów filmu - Max Landis. Niewspółmiernie do krasomówczego chwalenia własnego jeszcze nieujarzmionego talentu, obraz ma dziury i dziureczki fabularne jak palto starego komiwojażera, błąkającego się po zatęchłych dziurach boskiego pasa Stanów Zjednoczonych. Reżyser zdecydowanie nie pomaga w oswojeniu zapędów naszego bohatera tej niepochlebnej (jak łatwo się domyślić) recenzji. Nierówne, rwane tempo filmu, dziwne zabiegi operatora (ujęcia z ręki podczas biegu w lesie - no klękajcie narody!) i slow-mo w wersji hipochondrycznej - nabazgrane tam gdzie "zdrowiej" byłoby użyć bardziej organicznej tkanki szybkiego montażu. Wracając do zabiegów fabularnych i oceniając je ex post - dochodzę do wniosków, że mariaż nieprzekonywujących motywów targających szalonym naukowcem, z równie wyliniałym z przekonującego modus operandi oficerem scotland yardu, to największe grzechy filmu. Ich relacji dopełnia niedorzecznie wrzucony konflikt natury filozoficzno-religijnej, który nie prowadzi nigdzie indziej niż w rejony żenującego gdakania dwóch nawiedzonych apologetów własnych racji. Błyskotliwym (w głowie scenarzysty) musiał wydać się pomysł wrzucenia w rolę narratora postaci stojącej zwykle z boku wszelkich prób ekranizacji klasyki literatury grozy - Igora, którego charakter szybkim zamachem próbowano nakreślić w pierwszej fazie obrazu. Postać grana przez jeden z nielicznych jasnych punktów filmu - Daniela Radcliffe'a niestety szybko blaknie, jej początkowo w pełni zrozumiałe intencje oczywiście rozmywają się w plątaninie nadchodzących wątków, a jedyny ciekawy punkt widzenia ustępuje banialukom autora skryptu. Króciutko o obsadzie: McAvoy chyba zapomniał, że to nie plan jego poprzedniego filmu (Brud - na podstawie prozy Irvine'a Welsha - przyp.autora) i szarżuje w ten sam sposób, uderza w ten sam jednostajny tembr rozchwiania. Na szczęście skrypt blokuje jego zapędy, więc oszczędził nam barwnych cunt i fucków w dziewiętnastowiecznym Londynie (o, znalazłem kolejny plus dla Maxa). Reszta wypadła poprawnie - grupka pożyczona z serialu BBC nie mogła raczej zawieźć. Na koniec mała, punktowa laurka ( a raczej korona cierniowa) dla całego obrazu: 4/10 W ramach kończącej tę quasi-recenzję puenty wspomnę o naszym bohaterze, panu Landisie - za swój dotychczasowy wkład w rozwój przemysłu filmowego Netflix zaproponował mu skromne 3 mln pachnących, zielonych dolarów. I to panie i panowie jest wyrazem uznania dla geniuszu scenarzysty, bo czyż nie jest czymś wyjątkowym, oszukać świat i wmówić mu, że zasoby własnej wyobraźni to produkt najwyższej potrzeby?
-
Większość psioczyła, bo sam film jest na deczko żenującym poziomie fabularnym - wykonie oczywiście jest rewelacyjne. Przy okazji film przyczynił się do dymisji (własnoręcznie złożonej) Sakaguchiego i wielkich kłopotów finansowych Squaresoftu. Teraz nie ma takich obaw, nie ten budżet, nie ta sytuacja finansowa - obecnie firma ma odpowiedni kapitał i rekordowe zyski (bez wypuszczenia dużych gier) dzięki oddziałowi mobile oraz stałemu strumieniowi opłat za FF XIV.
-
Tak, wreszcie dostała szansę przy Finalu, w sumie lubię ją już od Parasite Eve i Legend of Many - absolutnie czołowa kompozytorka branży, zresztą jej mocno impresjonistyczne (z domieszką neoklasyki i romantyzmu) zacięcie idealnie wpasowuje się całą otoczkę gry. Jak wydadzą album z OST, to od razu kupuję.
-
Ciekawe czy będzie na netflixie, w końcu przy dostępności było wyraźnie napisane: available to download & streaming services. Imo byłoby fajnie :v
-
Cóż, przepych rodem z filmów Buza Luhrmanna połączony z klasycznymi motywami "dojrzewania podczas drogi", szekspirowymi zwrotami akcji i mitologią rodem z FF, w sumie szykuje się powrót do starego podejścia pisania scenariuszy w Finalach (czyli pulpa z ambicjami i klasycznymi motywami). @Bansai Mi bardziej się podoba walka tutaj (oczywiście mowa o dorosłym Noctisie). Ładowanie paska, manualna zmiana broni, lepsze warpy i znacznie lepszy lock. Reszta dojdzie w pełnej wersji. (w Duscae był leveling na 20 poziom i pełna ekipa). Co do parry - tutaj mamy quasi-bossa i tutorial w sumie. Czekam z wypiekami na pełną wersję, trzeba będzie się na deluxe'a rzucić - artwork Amano jest świetny. Obczaiłem też już anime - jak na promocyjny materiał to jest nieźle.
-
Jest dopiero w końcowej walce z Iron Giantem, Carbuncle w trakcie walki uaktywnia to, później trzeba powtórzyć walkę, zwarpować się dość wysoko, ale tak żeby być na środku budynku i opuścić się. Spadnie się na platformę z dwoma przyciskami do aktywacji Warpuje się przytrzymując Trójkąt / Y (zwykłe przyciśnięcie to szybki warp - unik)
-
Musiał być plusik za Alana Moore'a - Killing Joke to jeden z najważniejszych komiksów, szczególnie w kwestii formalnej i wykorzystania cech tego medium. Jeśli jeszcze nie czytałeś to szykuj się na: :banderas:
-
Cholera, za dużo jest tych gier, od kwietnia to w ogóle premiera za premierą (mnie interesujących), a tu praca większa się zaczyna i mnóstwo książek do ogarnięcia. Ale S&S trzeba będzie obadać...
-
Grając w demko zgarnijcie tarczę i shurikena, jest do zgarnięcia od kiedy można warpować Sam warp działa dużo lepiej niż Duscae - warpstrike z najwyższego punktu daje od razu stuna, walka jest szybka, a nie ma jeszcze większości opcji. (Generalnie radzę powalczyć sobie chwilę z "bossem" i dopiero ocenić walkę - to co robimy małym Noctisem ma się nijak do ogólnych wrażeń)
-
Po części się zgadzam (chociaż sprzedało się ok. 40 mln PS4). Rynek konsol nie będzie już taki sam. Niestety to wisiało już od dawna - rosnąca konkurencja gier mobilnych (i szybki rozwój wydajności smartphone'ów), wzrost znaczenia segmentu Premium PC (znaczący), pojawienie się grupy klientów "bardziej wymagających" oraz niechybnie nadciągająca era VR (chociaż na pełnię jego rozwoju to jeszcze sobie poczekamy) niejako zmusza producentów do takich ruchów. MS prawdopodobnie również nad podobnymi projektami pracuje - ostatni wywiad ze Spencerem plus konferencja ewidentnie na to wskazują i marka Xbox zmieni się w rodzaj PC na wzór Steamboxów ( przesuwanie swoich IP na Windowsa jest daleko znaczące). NX też może namieszać, jeśli chociaż kilka plotek sprawdzi się. @Bartiz Ale gry w ogromnej większości nie będą chodzić w 4K, będą upsacalowane, zaawansowany upscaling zresztą ma być częścią konsoli. Razem z gradientowaniem kolorów rodem z UHD i paroma innymi zmianami, które w ostatnich czasach zawitały (HDMI2 chociażby) No i trzeba pamiętać, nadal jesteśmy w sferze plotek.
-
No, o tym zadecydują klienci - przecież już mają taki wybór. Osoby, którym przeszkadza 30 fps grają na PC z dobrym prockiem i grafą.
-
Framerate jest słaby w zasadzie tylko w tej pierwszej części. Od momentu wariacji na temat Alicji w Krainie Czarów było okej, nawet podczas używania zabawkowej wersji meteor shower i deszczu w mieście (przynajmniej dla mnie). Jeszcze gdy zglitchowałem ostatnią lokację - wtedy framerate poszedł ostro w dół.
-
Jeśli dojdzie do wypuszczenie PS4K (co robi się prawdopodobne), to gry oczywiście będą wychodziły na zwykłą wersję konsoli, całe środowisko API jest przecież takie samo, ten sam OS - ot jak komputer z tym samym windowsem i z różnymi bebechami. Jednak w przeciwieństwie do PC, tutaj sytuacja optymalizacji jest daleko prostsza - same gry pewnie będą się różniły rozdzielczością i klatkami (30 PS4 - 60 PS4K). Najbardziej skorzysta na tym VR (i pod to jest kierowane) i gry, które zaczynają się dopiero robić, a wyjdą pod koniec generacji (jeśli ten w ogóle nastąpi): wtedy spodziewałbym się dużych różnic. Prawie zawsze robi się gry pod najniższy przyjęty config, inaczej konsole nie miałyby racji bytu - postęp technologiczny w przypadku PC jest za duży.