Hendrix
Senior Member-
Postów
4 724 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
12
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Hendrix
-
Podoba mi się, że mimo burzliwego okresu marketingu gry i masy materiałów - to nadal nie widzieliśmy większości gry i lokacji, w dzisiejszych czasach jednak to trochę niespotykane. Dobrze, że mapę rozdzielili na kontynenty i wyspy, a nie jeden wielki "placek" (jak można było zauważyć w dawniejszych przeciekach).
-
@Blantman Domyśliłem się, że to skrót myślowy - ale musiałem zareagować, bo film ma swoje założenia dość jasno przedstawione i nie chce epatować klimatem: "prawdziwe życie - tak było, wiwisekcja tylko u nas", a woli poruszać się w mniej łopatologicznej poetyce - nawet jeśli, wiąże się to z pewnymi hiperbolami dotyczącymi członków rodziny. No i zawsze cenię oryginalne podejście. @Tokar No, ale nie miał być faktycznym Tomkiem Beksińskim, miał być jego filmowym odpowiednikiem, zgodnym z wizją scenarzysty/reżysera. Swoją drogą film pierwotnie miał być i tak bardziej odjechany, nomen omen Bolesto, po konsultacjach ze Skolimowskim (o ironio) złagodził swój scenariusz. To była ciężka rola,ale dał radę (nie na darmo w Gdyni chodziła opinia, że gdyby nie Seweryn to Ogrodnik zgarnął by nagrodę). Oczywiście jeśli ktoś nie kupił formuły filmu, albo jeśli ktoś oczekiwał po nim bardzo dokładanego i analitycznego biopicu, to miał prawo się zawieść (albo czepiać poszczególnych ról). Ja należę jak widać do drugiej strony
-
Jaka znowu książka lepsza Blantman ? Film jest oryginalnym pomysłem Roberta Bolesto (drugi rewelacyjny scenariusz na przestrzeni dwóch lat), opartym o losy Beksińskich. Zarówno w warstwie scenariuszowej, jak i reżyserskiej, mamy do czynienia z wielce subiektywnym i autorskim podejściem do tematu. Zresztą brak czołobitności, położenie akcentów na zwykłe-niezwykłe życie domowe, siłę rodziny, pokazaną przez pryzmat dwóch podobnych i zarazem zupełnie różnych osobowości - syna i ojca, wyszedł filmowi zdecydowanie na plus, tak samo jak prawie perfekcyjna rola Koniecznej, która swoim stonowaniem pełniła rolę kontrapunktu dla głównych bohaterów. Partnerka była, choć nie poświęcano jej dużo czasu - służyła jako rekwizyt dalej podkreślającym nieprzystosowanie Tomasza i była wkomponowana jako dodatek do głównej osi filmu: wspomnianej wcześniej, tytułowej "ostatniej rodziny" (i jeśli do filmu mam się przyczepić, to scena z nią nie była potrzebna w ogóle) Za to czepiania się Ogrodnika nie zrozumiem, ciężki materiał, ciężkie rola w scenariuszu (niejako the best-off z zachowania młodego Beksińskiego, uchwycone w lekkim zniekształceniu i spotęgowaniu). W duecie z Sewerynem wypadł oczywiście gorzej, ale nadal bardzo dobrze. Osobiście chylę czoła przed Matuszyńskim i Bolesto, zaryzykowali mocno, zamiast standardowego samograja i bezpiecznej biografii skupiającej się na oczywistych dokonaniach seniora rodu i tych mniej (och, jak ja nie znoszę kultu młodego B.) oczywistych syna, zaprezentowali odważne podejście i nakreślili ich sylwetki w ciekawym obyczajowo-społecznym tle. Sama realizacja też rewelacyjna, CGI dobre, dekoracje w studiu i ironiczna scena katastrofy samolotu to majstersztyk jak na nasze warunki produkcyjne. Tydzień od seansu minął, myślałem, że już na forum nie wspomnę o tym filmie, a jednak, wszystko przez tę książkę :v Laurka punktowa: 8/10 i jeden z najlepszych filmów w tym roku (ale Kosmos nadal ciekawszy dla mnie)
-
Widzę, że post z reddita jest traktowany jako poważna wiadomość xD Dla przeciwwagi mogli wrzucić drugi, który po twierdzi, że wraz z rozwojem głównej fabuły, różnorodność misji rośnie (opinia po 12h godzinach gry, oczywiście też reddit :v). No i generalnie nie ma jak wyrobienie opinii samemu, a w przypadku wątpliwości zawsze można poczekać na opinie osób, których zdanie cenimy/szanujemy/mamy podobny gust.
-
@Oqozo Widzisz, ja tam wcale nie uważam, żeś "dupny", czy, że źle piszesz (wręcz odwrotnie), po prostu masz aroganckie nastawienie do każdego i to odbija się w tym "jak" piszesz (i czytasz, jak widać). Reszta sporu jest tylko tego odbiciem. Oczywiście żadnej urazy nie chowam, mimo dalszych złośliwości w moim kierunku.
-
Pechowe złamanie, na pewno nie będą się śpieszyli, też nie zdziwiłbym się gdyby zostawili go na cały sezon jako inactive, w grę wchodzi jeszcze zdanie agenta i sponsorów - Nike celuje bardzo wysoko jeśli idzie o tego chłopaka (muszą, przychodzi powolutku zmiana warty w koszykówce).
-
Swoją drogą ciekawe czy Simmons pogra na PG, motorykę, przegląd pola i drybling ma odpowiedni - w scrimmage'ach testowali takie ustawienie i chociaż pewnie pozostaną z projektem point forward, to takie ustawienie byłoby ciekawe, kilka następnych lat jest zdominowane small-ballem, nie zdziwię się jeśli po tej erze powrócą wysokie (ale i mobilne) ustawienia - w końcu to naturalna odpowiedź.
-
@Oqozo Czy ty czytasz siebie (o innych nie wspominając)? Rozumiem, forum to zabijanie czasu itp., ale skoro jakaś forma dyskusji jest uprawiana, to warto jednak troszkę się wysilić, a nie koślawo używać retoryki. Skoro więc odpowiadasz, to staraj się trzymać poruszanego tematu przez współrozmówcę, bo mnie np. jako czytelnika (lub uczestnika dyskusji) strasznie irytuje taka postawa. Styl uciekający w nieproduktywne dygresje jest zły - rada profesjonalna. Nie interesuje za to mnie wytykanie błędów i generalnie tego unikam, internetowe konflikty to najmniej produktywna forma spędzania czasu, pewnie w ogóle nic bym nie pisał dzisiaj, gdyby nie zmęczenie właśnie takim traktowaniem współrozmówcy/tematu. Na szczęście nie zawsze przybierasz taki ton, więc nie raz się też zgadzamy w tematach. No i to chyba tyle, bezpośrednio do posta się nie odniosę, bo i on niespecjalnie odnosi się do mojego (poprzedni też raczej nie, ale rozumiem defensywną postawę), a popadasz w nim w wyżej przytoczoną manierę i starasz się niepotrzebnie wyzłośliwiać. Pewnie inaczej rozmawialibyśmy o Sieranevadzie, ale jesteśmy w temacie Serie A i niestety jest jak jest.
-
Na kontuzji Simmonsa najbardziej zyska Saric, Embiid jak na taką przerwę wyglądał poprawnie. Bardzo mu kibicuję, bo to chyba razem z Townsem największy talent ostatnich kilku draftów, Simmons tuż za nim, a jak dołoży rzut to w ogóle. 76ers potrzeba teraz zdrowia i szczęścia, bo co lottery pick to kontuzja. P.S Nowa hala treningowa 76ers to poezja, droga inwestycja, ale mocno przyszłościowa. P.S 2 Jak zgarną w tym roku 2 picki w top 6 to następne lata powinny wynagrodzić "The Process". Szykuje się najmocniejszy draft od bardzo dawna, tym razem prawie bez wysokich, więc w sam raz dla Sixers.
-
Odnoszę się do jednej rzeczy, o niej był ten - jakby nie było - długi post. Wymieniłeś "porównywalnych" napastników i umieściłeś tam dość przypadkowych graczy, którzy akurat widnieją na liście strzelców. Przepraszam, ale tak się nie robi, a szczególnie nie po 7 kolejkach. Nie wiem gdzie też widzisz proroctwa z mojej strony, ledwo dywaguję o przydatności poszczególnych piłkarzy w obrębie włoskiej piłki. Kategorycznie oceniam chyba tylko młodego Simeone, bo widziałem go na każdym szczeblu kariery i to nie jest materiał na dobrego napastnika, może sprawdzić się w różnych systemach, szczególnie w drużynach z dołu, albo środka tabeli, ale raczej nic ponadto. Poza tym oczywiście mocno ironizuję, przepraszam taki mam styl pisania. Pisanie - w głębszym sensie - nie powinno polegać na "wytykaniu" z przeszłości, to chyba nie licytacja, a przecież dosłownie każdy się myli, od moich ulubionych dziennikarzy/pisarzy włącznie. Przecież ty tak samo często się mylisz - czy szukanie postów, wypowiedzi i przypominanie ma sens? Nie. Chyba dlatego tak denerwuje ludzi twój styl, bo robisz dużo błędów, ale i do wytknięcia jesteś pierwszy (nie przez błędy per se, ale nutkę arogancji da się wyczuć) Co do napastnika Milanu, fanem nie jestem, zresztą tak jak i Arkadiusza, bo jednak jestem ze starej szkoły i wolę styl gry trequaristy albo podwieszonego napastnika. Do doceniania jednak nie trzeba być fanem, Carlos jest dobrym napastnikiem i zawsze nieźle współpracuje ze skrzydłowymi, w ogóle gra dobrze bez piłki, poza tym po prostu strzela bramki. Jakby nie było to jest cel tego sportu i w tym nie zawodzi, a na półwyspie zawsze cenili takich graczy, byle jak, ale do celu. A Arkadiusz po prostu ma papiery na granie, instynkt strzelecki jest, nie ma jeszcze odpowiedniej techniki i chłodnej głowy - nadrabia rewelacyjnymi warunkami fizycznymi. Szczęście Milika to zdolność do nauki i ciężka praca. Takich graczy bardzo się ceni, nie tylko we Włoszech. Zmarnowane sytuacje? Najlepsi marnują. Chociaż złote czasy social media potęgują wpadki i ciężej jest od nich uciec. Ten temat to też nie wiwisekcja tego jak piszesz, więc nie brnę w to dalej. W sieci trafiałem na twoje (bardzo różne) blogi, mam więc zdanie wyrobione. Interesujemy się podobnymi rzeczami, więc to nieuniknione. Nie byłoby poprzedniego posta, gdyby nie Verdi, Petagna i Defrel (właśnie, skoro tu był on, to czemu tyle niepewności przed sezonem co do Sansone, gracza na wskroś lepszego) oraz Simeone z Babacarem, wymienieni jednym tchem z Icardim.
-
Wiedziałem, że 20 lat oglądania Calcio na coś się przyda xD
-
Z dłuższym tekstem Ogqozo mam problem, bo wychodzi z niego, że owszem coś poczyta o Serie A, ale niespecjalnie ją ogląda, a to jednak za mało by o niej pisać z perspektywy "znawcy". Kiedy czytam takie kwiatki jak wymiana "porównywalnych" napastników do kandydatury tytułu capocannoniere, to trochę się śmieję, a trochę łapię się za głowę. Jeśli mamy być poważni, to głównych kandydatów jest trzech, nie mniej, nie więcej. Higuain, Bacca i Icardi, to zdecydowanie najlepsi napastnicy ligi, a dwójka Argentyńczyków to klasa najwyższa i do nich trzeba równać (ja stawiam na Icardiego jednak, w Juve ciężar zdobywania bramek jest rozłożony bardziej drużynowo). W dalszej kolejności mamy grupę "na dorobku i z nadziejami" i "odbudowa w innym klubie + oldboye", więc o dobry wynik postarają się pewnie Belloti, Milik, Dybala i Berrardi - każdy utalentowany, żaden niepodobny do siebie nawzajem (Dybala byłby w wyżej wymienionej trójce, ale Higuain "ograniczy" popisy strzeleckie Paulo). W Sassuolo pałeczkę pod nieobecność Domenico przejął Defrel, ale to inny, mniejszy kaliber piłkarza, po powrocie Berrardiego zmieni się też Sassuolo. Milik będzie miał słabe mecze przeplatane dobrymi - aklimatyzacja w Serie A łatwa nie jest, sezon powinien być jednak zaskoczeniem in plus (w zasadzie już jest), Belloti podobnie jak polski napastnik, będzie nierówny, ale bardzo niebezpieczny, przełamał się już w zeszłym sezonie (12 bramek dla młodego napastnika wchodzącego do Serie A to nie lada wyczyn), w tym potwierdza, że to nie przypadek. Inteligenty, dobry fizycznie, nie ma słabszych stron. Powinien zrobić karierę na półwyspie. O Dybali i Berrardim nie ma co wspominać, bo to czołowi gracze na świecie w swojej kategorii wiekowej (chociaż Domenico powinien spróbować już silniejszego klubu). W grupie powracającej i oldboyów mamy Immobile, który w Lazio odżył, przede wszystkim psychicznie (no i ma mniejszą konkurencję), Dzeko - bo ktoś strzelać w Romie musi, szczególnie przy tylu okazjach, poza tym chyba z psychiką jest trochę lepiej u niego, Borriello - po wyduszeniu z rzymian pieniędzy, pora na pogranie na starość, w Cagliari nie ma kto strzelać specjalnie, ale Marco pewnie te 12+ bramek zdobędzie, ktoś "dziadków" w tym roku reprezentować musi. Zostając przy byłych ulubieńcach Giallorossich, Destro w Bologni pewnie też zbliży się do magicznej bariery 10-ciu trafień, o dziwo w Bologni cieszy się z gry i nie wygląda jakby nosił worek kartofli po boisku. Przejdę więc do pozostałych kandydatów Ogqozo: Verdi niezły (strzelecki) początek sezonu, wreszcie w swojej karierze ilość bramek zrównał z kartkami (123 występy i po 12 goli oraz "cartellino giallo"), ale gra raczej średnia, jak całej drużyny Donadoniego (minus Destro), Babacar (bo pewnie o niego chodziło) - niby szarpie z ławki we Fiorentinie, niby coś czasami ustrzeli, ale jako gracz zatrzymał się w miejscu, Kalinica nie wygryzie (a przynajmniej nie na długo). Niby należy mu się kolejna szansa, no ale właśnie Khouma to taki też niby talent - jak widać, kariera definiowana przez "Niby". Petagna strzela gole w tempie błyskawicznym, ulubieniec minut, Flash z Bergamo, imiennik Ranocchi. No, ale na szacuneczek w lidze to pewnie jeszcze poczeka, dostanie więcej szans w pierwszym składzie, trochę przestrzeli, trochę ustrzeli i można coś napisać więcej. Nesterovski - Maradona z Bałkanów, Zamaprini ty geniuszu! (ja pytam się gdzie jest Beppe?) zbawca Palermo w swojej macedońskiej osobie - pisząc serio, porządny napastnik, swoje miejsce w Calcio znajdzie, dobra gra w Chorwacji powinna przenieść się na włoskie poletko. Czy będzie granica 10-ciu bramek? Jeszcze jak - cytując klasyka, nomen omen też z półwyspu (czyli zakręci się obok 10). Młody Simeone - to nie tylko nazwisko, gra prawie jak tatuś, ale ktoś wmówił mu, że jest napastnikiem. No naprawdę nie wiem dlaczego, niby bronią go bramki, ale to przypadek. Wróci Pavoletti (byłby w grupie z Milikiem) przypadek się skończy, ktoś kto twierdzi, że jest ciekawy, nie oglądał go na żywo. Będąc mniej ostry - jakieś papiery na granie ma, może znajdzie się w niszy broniących napastników. Na koniec: hejterzy i Sandro z Alvesem, we Włoszech? No chyba nie, wahadła były chwalone w poprzednim sezonie, chwalone były przed tym sezonem, chwalone są w trakcie. Może były pojedyncze głosy, że Alves jest za stary, ale to odstępstwo od normy, każdy chwalił, bo to wzmocnienie za darmo. Marotta style. Edit: No i trzeba pamiętać, Roma kupiła zastępstwo Digne, ale zastępstwo się połamało niestety. Mario Rui to ciekawy lewy obrońca, poprzedni sezon w Empoli bardzo dobry. Świetna motoryka, dobre wrzutki - przewaga ofensywy, chociaż całkiem dobrze radzi sobie w pojedynkach 1 v.s 1 po bronionej stronie boiska. Jak wyzdrowieje będzie wzmocnieniem.
-
Zagrywki też warto przećwiczyć sobie na treningu, trzeba znać ruchy zawodników i ewentualne opcje rozegrania (szczególnie z zagrywek w High post, jeśli drużyna takowe posiada). Co do obrony, to w tej edycji trzeba bardziej uważać i czasami korygować ustawienie przełączając się na off-ball defence, tym bardziej jeśli ktoś nie radzi sobie z pickami i graczem rollującym - a tego jest dużo, jak we współczesnym NBA (to samo ciąganie po zasłonach). Help defence też jest ważna, zresztą czasami warto zostawić trudniejszą pozycję, cofając się kilka kroków przed zawodnikiem atakującym i blokując wjazd do trumny, oczywiście później i tak staramy się przeszkodzić w rzucie. Można też zmieniać ustawienia defensywy w locie, robimy to wciskając lewo na d-padzie i wybieramy prawym analogiem, tak jak zagrywkę w ofensywie/defensywie ( w menu są podstawowe komendy).
-
Mam od premiery, więc krótkie podsumowanie mogę zrobić. Co się rzuca w oczy dla weteranów w serii? Przede wszystkim przemodelowany system zbiórek i kolejny raz gra w post upie, obie na duży plus, obie z masą nowych animacji, przy zbiórkach w tym roku box-out to podstawa, nie pamiętasz o tym, a możesz być pokarany na tablicach mocno (on-line miałem mecz z przewagą 20 reb, co przy 5 minutowych kwartach jest gigantyczną liczbą - tylko dlatego, że przeciwnik nie wiedział co robi), cieszy powrót tap-inów (animacja kontekstowa), w post-upie łatwiej przepchnąć przeciwnika, oczywiście odpowiednim graczem, z odpowiednimi statystykami. Fizyczność gry ogólnie została zwiększona, co w parze z mocno ulepszonym systemem fizyki samej piłki, daje oczekiwane rezultaty - zwiększenie "realności" to zawsze pożądany efekt. No i tak jak pisałem MASA nowych animacji kontekstowych (trącanie biodrem, rozpychanie się łokciami po zbiórce, kontakt w powietrzu, wychylanie się na obrońców itp). Oczywiście wraz z fizyką musiał dojść nowy system driblingu, tym razem dużo mniej "canned animations", bo wszystko zostało rozbite na części - teraz de facto trzeba częściej stosować combosy i płynnie przechodzić w kolejne zagrania. Mamy bardzo dużą swobodę, wykorzystanie kątów, przyśpieszenia i poszczególnych zagrań to podstawa, co przy bardzo responsywnym sterowaniu (chyba najlepiej od czasów 2k11/2k9 - a w zasadzie najlepiej) jest naturalną ewolucją w kierunku bardziej "skillowego grania", zmieniono też shoot meter i dodano go do lay-upów, kolejnym dodatkiem jest "celowanie z gałki" przy jump shootach z niej. Po drugiej stronie parkietu przemodelowali trochę intense-d i użycie prawego analoga, dodając do niego swipe'y do odbioru piłek (znowu nowa fizyka = dużo lepszy kontakt w defensywie, zresztą doszedł nowy slider: Ball Sensivity"), poprawiono (mocno) charge, więc łatwiej i naturalniej złapać kogoś na ofensywny faul, zresztą w ogóle wreszcie ilość fauli kręci się w normalnych liczbach (przy 12 min q), a nie jest zaniżana mocno, nie trzeba eksperymentować ze slidersami wreszcie. Pora na A.I. Na wstępie dodam, że to co robią DaCzar i OG nie ma sobie specjalnie równych w grach sportowych (może MLB trochę) i choć w tej edycji nie wszystko wyszło dopieszczone (o wadach wspomnę na końcu), tak zachowanie zawodników ich ruch po boisku, wykorzystywanie zasłon, wypełnianie lane'ów przy kontrach, stosowanie zagrywek itp. - jest na tyle blisko realnej koszykówce na ile pewnie można (na razie). W tym roku poszczególne poziomy trudności zostały podzielone również względem wykorzystywanego systemu ACE (Adaptive Coach Engine), pierwsze dwa mają wyłączony, all-star ma poziom pierwszy, Superstar kolejny, a HoF ma wszystkie. I generalnie to widać. Jako osoba, która najwięcej czasu spędza w MyLeague i MyGM, gra z CPU jest dla mnie ważna i żadna seria sportowa nie daje mi takiej satysfakcji jak ta. Oprawa: dużo się nie zmieniło, ulepszyli oświetlenie, dodali nowych komentatorów (teraz łącznie jest 11 osobowa obsada), face scany bardzo dobre, z sylwetkami różnie, parkiety przez wspomniane oświetlenie też lepiej wyglądają, zmieniono dźwięk i animacje związane z tablicą i obręczą, zmienili menusy (na lepsze) i menusy meczowe (nie mam zdania na razie, ale chyba są mniej intuicyjne). Soundtrack to kwestia gustu, ale tym razem dla mnie to jeden z 3 najgorszych w historii serii. Nadal średnio działa system liczb związanych ze statystykami, ale ja go nie używam, wolę pełen przekrój (doszło dużo nowych, potrzebnych). Wady: za dużo udanych 2-and-One, za łatwo o green release, czasami lekko zbugowane moving screens, przesadzone offensive consistency (zbyt łatwo i za mocno działa), jak całe defensywne A.I jest dobre, to zdarzają się głupie breakdowny (po obu stronach CPU i USER). Jest też delikatnie za łatwo (ale mówię to jako weteran serii, który w ramach przygotowań do tej odsłony rozegrał 20-30 meczy na HoF we wrześniu), większość tego nie odczuje, a nawet będzie narzekała, że za trudno (patrząc po necie). No dobra, chyba nie wyszło krótko xD Podsumowując: na przestrzeni całej serii to prawie jej ukoronowanie, jeśli wszystko naprawią w patchach to będzie niekwestionowanym numerem jeden, jeśli nie, to cóż: będzie na równi z 2k11 i tuż nad 2k16. W tym roku wydali bardzo wcześnie, więc spodziewałem się, że docieranie będzie trochę trwało, ale nie spodziewałem się, że prosto z pudełka będzie tak dobrze (mimo wad). Edit: W sumie punktowa laurka jeszcze - 9/10, z zadatkami na więcej.
-
We wpisie na poprzedniej stronie pisałem o filmie i też polecam, bardzo przyjemne kino rozrywkowe, ma swoje wady, ale ostatecznie broni się nieźle. A oryginał? No cóż, dla mnie się jednak trochę zestarzał (w przeciwieństwie do filmu Kurosawy), chociaż to temat na inną dyskusję. Co do Lee Byung-huna - mam nieodparte wrażenie, że chce za wszelką cenę zrobić karierę na zachodzie, w sumie w ostatnich latach ilość azjatyckich autorów w USA trochę się zmniejszyła, więc szansa jest, oby tylko znajdował dalej czas na rodzime kino.
-
Vineland to inny, dużo mniejszy kaliber powieści jednak, tłumaczenie łatwiejsze i mniej arkuszy, stawka dla tłumacza inna. Sudoł Tęczę Grawitacji zrobił prawie hobbistycznie i ambicjonalnie, nie zarobił na tym, więc kupno licencji od niego nie będzie możliwe po stawce za jaką się pierwotnie podjął. Fun Fact: przed 2001 były przymiarki i pierwsze próby, ale jak w latach 90' oceniał to Piotr Siemion na łamach bruLionu, w adnotacji do przetłumaczonego kawałka: "Czy ktoś z Czytelników przypadkiem nie dysponuje sumą siedemdziesięciu tysięcy dolarów na wydanie >Tęczy grawitacji< po polsku?"
-
Inną duszę też można polecić - Orbitowski z ciężkim piórem, ale ostatecznie się broni, choć z tematu po prostu powinien wycisnąć więcej. @Rozi W sumie gdyby nie twoje pytanie, to uniknąłbym tematu Morfiny. Jednak padło, więc i swoje zdanie o autorze napiszę. Nie lubię prozy Twardocha, jest dla mnie autorem przecenianym (to samo zdanie zresztą mam o wszystkich "muszkieterach"; Żulczyk, Orbitowski, Twardoch i w mniejszym stopniu Karpowicz), zbyt dużo u niego niepotrzebnych błyskotek, jego styl jest niespójny, zbyt lukrowany (och, jego zbiór opowiadań to prawdziwa męka), obszyty patosem i bolączką "wszechwiedzy". W zasadzie jedyną książką, którą doceniam jest Drach, tu wysiłek przynajmniej miał cel, tak samo jak lingwistyczne popisy. Reszty nie cenię, a nawet - jak w przypadku wspomnianego zbioru - nie cierpię. Morfina łapię się do tej pierwszej grupy. Co do polskiej literatury współczesnej, przy odrobinie szukania, każdy znajdzie coś dla siebie. Kogo lubię poczytać? Zbigniew Kruszyńszki, późny debiut, dojrzała proza, stosowna do wieku autora. Wit Szostak, dużo dobrych pomysłów, czasami lepsze, czasami gorsze wykonanie, ale zawsze dobrze mi się czytało. Weronika Murek i jej debiut był świetny i zaskakująco dopracowany, czekam na dalszą karierę. Zresztą ogólnie całkiem sporo ciekawych młodych autorek mamy. Andrzej Bart? Może nie zawsze świeży, może za bardzo utknął w postmodernizmie, nie mniej nadal go cenię. Generalnie mógłbym dłużej wymieniać, ale warto czasami się skusić na rodzimą literaturę i czegoś poszukać, bądź nadrobić ( jak np. Prawiek i inne czasy - Olgi Tokarczuk, dziś trochę zakurzona, a to w zasadzie jedna z jej najlepszych powieści).
-
@Rozi Pytanie na fanpage'u jednak mija się z celem trochę, chociaż w tym przypadku naprawdę na nowe wydanie raczej nie ma co liczyć, generalnie nie opłaca się. Licencja na poprzednie droga, zlecenie nowego w sumie jeszcze trudniejsze. Jak kiedyś usłyszę w branży jakieś plotki a propos takowej próby, to na pewno się podzielę na forumku. Co do Kerouaca. to rzeczywiście szybko cena poszła w górę, swój egzemplarz za 10 zł kupiłem :v
-
(pipi)burza się skończyła chyba, więc można do milszych tematów powrócić. Filmowe wrażenia z Filmweb Offline spisane w odpowiednim temacie, to tutaj trochę "innych" będzie: * Kinoteka to dobre miejsce na taką imprezę * przedział wiekowy uczestników to pewnie 16-70 (a na after party 20-50) * organizacja bez zarzutu, sprawnie i gładko raczej. * komfort seansów filmowych dobry, ale nie mogę zrozumieć jak ludzie 30+ nie wytrzymują "napięcia" i głupio rechoczą na scenach erotycznych. Cycków pewnie pierwszy raz nie widzą (a przynajmniej mam taką nadzieję) * After + darmowy alkohol zwykle się udaje, tutaj też tak było * hotel dostaliśmy blisko :v
-
Ale Mendrek i filmy? Kilka wpisów czytałem. Niestety.
-
Jestem już w Łodzi, to w sumie zrobię króciutkie kinowe podsumowanie Filmweb Offline: Magnificent Seven - Nie jestem fanem Fuquy, zazwyczaj jestem zawiedziony poziomem jego filmów, a do tego obrazu byłem sceptycznie nastawiony od samego początku. Ostatecznie film mnie zaskoczył, pozytywnie rzecz jasna. Matryca historii oryginalnej jest zachowana i gdzieś tam plącze się po wszystkich kadrach, na swoje (i widza) szczęście reżyser nie próbował podejmować jakichkolwiek dialogów z poprzednikami bądź przesadnie bić pokłony na ołtarzyku ich pamięci. Zrobił więc to, w czym najlepiej się sprawdza (zatrudnił Washingtona - wybaczcie, musiałem) - bardzo klasyczne kino rozrywkowe. Konwencja westernu pomogła i wszystkie jej cechy wdzięcznie odbiją się na całym filmie. Nie ma tutaj wolt ani szarży narracyjnej (za to o tych wspomnę w następnym opisywanym filmie), ale nie ma też słabszych punktów. Interakcja między bohaterami jest rozegrana bardzo przyzwoicie, aczkolwiek trochę zbyt przewidywalna i bezpieczna, choć tak jak pisałem - dzięki obranej drodze w realizacji nie staje się to mankamentem. Obsada wypada dobrze, może tylko trochę nazbyt przerysowany Sarsgaard tutaj nie pasuje, jednak jego postać równoważy D'onorfio, przy którym "przegięcie" się zdecydowanie udało. Na uwagę zasługuje też bardzo dobrze zrealizowanie "główne danie", czyli finałowa strzelanina (i mała uwaga, kolejny film w którym Fuqua źle używa slo-mo, to staje się chyba jego znakiem rozpoznawczym :v ). Podsumowując, podobało mi się - mimo wcześniejszych obaw. Ode mnie więc klasyczne (a jakże!) 6/10 - z zadatkami na ocenę wyżej. Handmaiden* - Skoro poprzednio zacząłem od wpisu utrzymanego w minorowym tonie nie lubię, tak ten zacznę od przeciwieństwa i utrzymam go w durowym lubię. Kino azjatyckie jest mi stylistycznie bliskie, samego Parka cenię już od J.S.A (i jego krótkich metraży). Jego trylogia zemsty jest ważnym elementem rosnącej popularności kina rodem z Korei Południowej, a premiera najnowszego filmu Chan-wooka była jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń tegorocznego cyklu światowych festiwali filmowych. Sam obraz zebrał (i zbiera) bardzo dobre recenzje. Zasłużenie. Chociaż ja dopiszę do laurek maluteńkie ale. Park zawsze perfekcyjnie panuje nad narracją w swoich filmach. Sceny są przesycone detalami zarówno w kwestii prowadzenia fabuły, jak i wizualnego rozpasania (to słowo w przypadku tego filmu pasuje idealnie). Nie inaczej jest tutaj. Wykorzystanie scenografii, strojów czy dobierane oświetlenie od samego początku wciągają widza w precyzyjnie skonstruowaną historię i zwodniczy świat przedstawiony. Przepych i piękno jednak mają swoją cenę i niestety końcówka filmu troszkę się w nich rozmywa, a szkoda, bo ostatnie spotkanie dwóch głównych postaci męskich to pewnie jedna z ciekawszych scen jakie w tym roku widziałem. Poza tym przez to nie mogę w pełni pozachwycać się nad konstrukcją fabularną, bo ostatecznie - mimo bezbłędnego jej prowadzenia - to ona sprawia, że Pan Zemsta wciąż pozostaje moim ulubionym filmem, a Handmaiden maciupeńkim zawodem. Zgrzytały też wyimki narracyjne z offu, tutaj naprawdę nie były potrzebne, a przynajmniej nie zawsze. No, koniec narzekania, dalsze zachwyty przed nami. Chan-wook z pełną premedytacją punktuje nas wysmakowanymi scenami erotycznymi, nie byłby jednak sobą, gdyby i tutaj nie niosły one sporej dozy przewrotności, stanowiąc integralną część odbioru całego obrazu. Mimo całej osi logicznej spinającej fabułę wokół związku, nie mamy do czynienia z poważnym dramatem i polem minowym skrytych uczuć (co szczególnie sugeruje sam początek), tylko z wyważonym kinem środka, w którym prym wiedzie ciekawa narracja i kolejne układanki intrygi, podsycane pierwszorzędnymi scenami humorystycznymi, które de facto można odczytać (i chyba nawet należy) nie tylko jako tło prowadzące do finału, a jeden z kluczowych elementów interpretacji. Szpilka - nomen omen, to jeden z głównych rekwizytów filmu - wbijana Japonii jest głęboko i z pełną regularnością. Podsumowanie: świetny film, świetna realizacja, za dużo mi zgrzytało jednak i lekki zawód jest. 7+/10 - plusik za to jest prawie tak duży, że sięga tuż pod ósemkę. Niepotrzebna analogia futbolowa: Park vs. Japonia - 1:0. Deepwater Horizon - Będzie krótko i wybuchowo (obiecuję). Peter Berg, Mark Wahlberg, Kurt "Mr. Jimmy" Russell. BP 2010, platforma wiertnicza, ropa, katastrofa, wyciek, amerykańska flaga, dzielni amerykanie, eksplozja, więcej eksplozji, jeszcze więcej eksplozji, już nie eksplozja, a czysty ogień (i ropa). Finał. Muzyka. Pamięci ofiar. Podsumowanie: 5 wybuchów /10 (i trochę zmarnowany potencjał) - przyzwoite kino katastroficzne, daleko od gniotów rodem z San Andreas. *na ten film czekałem od dawna, na Horyzontach nie byłem, więc tutejszy seans od początku miał najwyższy priorytet
-
No i generalnie jak chce się tak dokładnie porównywać, to wypada przeczytać kilka tłumaczeń i oryginał.
-
Juventus przejechał się na minimalizmie, w drugiej połowie piłkarze Interu walczyli z całych sił - dosłownie. Ciekawe czy to zwycięstwo jest zwiastunem lepszej formy, czy jednostrzałowym wybuchem podrażnionej ambicji i mobilizacji na odwiecznego rywala? Na plus prawie cała obrona, Miranda wreszcie przypominał siebie z Hiszpanii. Po przeciwnej stronie Asamoah słabiutko, Dybala też trochę pod formą, ale tutaj pewnie wystarczy przełamanie niemocy strzeleckiej i tyle. Fizycznie bardzo dobrze od początku sezonu jest dysponowany.
-
Na początku myślałem, że jakiś post skasowany był. Ale racja, nie ważne, też zabieram się ze mecz w Mediolanie (później Fiorentina - Roma, więc cały wieczór przy Serie A).
-
Niespecjalnie wiem do czego odnosi się ten post , bo ani post ogqozo (chociaż nie wiem jak tam było przed edycją :v) , ani mój nie polemizuje z wcześniejszą wypowiedzią. No chyba, że uzna się za takową zdanie o Zielińskim.