Na wstępie napiszę, że uwielbiam s-f i jedyną gre Cage jaką skończyłem to beyon, które przechodziłem na raty kilka miesięcy i niekoniecznie mi się podobała. Wczoraj skończyłem Deteoit. Musiałem posiedzieć i popatrzeć w napisy końcowe, otarłem łzy i poszedłem spać. Dziś na spokojnie mogę napisać, że ta gra była dla mnie mistrzostwem świata. Ta historia, którą przeżyłem targała moimi emocjami jak chyba żadna do tej pory. Wykreowany świat, postacie (z każdą się zżyłem, nawet z pobocznymi), wydarzenia.....wszystko tu się trzyma kupy i hyle czoła tym ludziom co to zaprojektowali (tym bardziej patrząc na drzewko po skończony epizodzie). Są trzy momenty, które z chęcią bym zobaczył co by było gdybym zrobił inaczej, ale boję się, że to zaburzy odbiór "mojej historii", którą jak już pisałem "przeżyłem" wraz z bohaterami. Czemu nikt mi wcześniej nie powiedział, że to taki sztos? W tym roku to moja najlepsza gra, a ograłem takie sztosy jak room eternal i nowe Ori. Jestem oczarowany.