Mam te 30 dni przed ostatecznym finałem wszystkich finałów i jakoś dobije do końca, ale już mnie ta gra trochę męczy, szczególnie te miejsca gdzie jest 3-4h bitego gadania, gra jest schematyczna i powtarzalna w swoich aktywnościach do bólu (i o dziwo takie Persony mimo, że jeszcze bardziej schematyczne jakoś mniej mnie wytargaly niż metaphor w tym aspekcie).
Nowe miasto: fabuła 3-4h gadania, po tym wreszcie odzyskujemy kontrolę nad bohaterem. Następnie zbieramy z całego miasta questy, hunty i notki o przeciwnikach. Lecimy na mapę świata, staramy się ogarnąć wszystkie miejscówki asap - tak żeby mieć jak najwięcej czasu na podnoszenie leveli naszych supporterow. Kopiuj wklej X4. No i mamy grę.
Lochy, miejscówki na mapie z potworkami: 3 rodzaje. Normalny dungeon z super ukrytymi tunelami, które robimy kucając. Dungeon wieża - 8 pięter czy tam ileś co 3 piętra w okragłej komnacie mocniejsze mobki, na górze boss - często ten sam co już był ale inny kolor. No i miejscówki otwarte - lasy, łąki, ze świecącymi punktami na mapie, zbierz je wszystkie przyjdzie bossik z hunta no i lecimy. Zrób wszystko, wróć do miasta oddaj te questy i leć z supporterami.
Archetypy znacznie mniej ciekawe niż Persony, jakieś wszystkie podobne rycerzyki. Dla mnie ta gra to żaden krok na przód względem Person, SMT, SH. To jest po prostu coś bardzo podobnego w innej szacie z bardzo mocnym akcentem fantasy i podróży. Może tym osobom znudzonym klimatem studenckim, szkołą, nastolatkami bardziej siedzi. Mi w sumie mniej. I tak robi się to samo, dużo monotonii, tylko, że w wielu miejscówkach. Mi zmiana miejscówek, nowe miasta może i by były bardziej potrzebne, ale wszystkie one w tej grze są po prostu z ery PS3, więc nie ma tu nic wizualnie co łapie za serce, koszmarne tekstury.
Oczywiscie są plusy, zostały już wymienione, więc aż tak nie będę się powtarzał. To nie jest zła gra, nie zrozumcie mnie źle, ale to jest dla mnie max 7+/10 na razie. Nic więcej. Może sama końcówka sprawi że trochę bardziej mi siądzie (choć wątpię).