Treść opublikowana przez Bigby
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
Wiesz, my tu sobie możemy wiadro pomyj na studia wylewać za te czy inne decyzje, ale realia są inne - sprzedaż napędzają ludzie, którzy nie zawracają sobie głowy fpsami i rozdzielczościami. Znam dużo osób, które na techniczny stan gry zwrócą uwagę jedynie wtedy, jeśli dosłownie zatnie im się ona na kilka sekund. Dla mnie, jako posiadacza TV ze 120hz, idealnym kompromisem byłoby 40 klatek.
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
No jak deweloper daje czasem wybór 1080p60 albo dynamiczne 4K30, to jest źle bo pierwsze jest rozmazane i "który mamy rok żeby w Full HD grać", a drugie "przy 30tu bolą oczy". Do tego cała litania jacy to są niekompetentni i leniwi, bo przecież każdy jest specjalistą od programowania oraz różnych silników graficznych i wie lepiej jak powinno być w konsolach za 2.5 tysiąca. I tak jak pisze @PanKamil, może jeszcze się nie przywiązujcie do 60 FPS, bo za 2-3 lata (a już na pewno na koniec generacji) możemy zobaczyć gry wyglądające przynajmniej 2x lepiej od nowego Ratcheta i Horizona i żadne studio nawet nie mrugnie żeby obciąć klatki.
- Ghostwire: Tokyo
-
Horizon II Forbidden West
Chyba większość czasu spędzam w Photo Mode.
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
Gram na wszystkich platformach i na szczęście nie mam problemu z przechodzeniem z 30 (Switch) na 60 (PS5) czy 120 (PC).
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
Grywalne. A 60 rozmazane w chuj.
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
W 30 tez da się grać. Przez całe poprzednie generacje to był standard, który mało komu przeszkadzał. Przykład Horizon Forbidden West i cięcia w rozdzielczości pokazują, że warto zrezygnować z 60 klatek.
- Elden Ring
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
60 czy 120 FPS to nie wyznacznik "next-genowości". Jeśli ktoś oczekuje grafiki choć trochę zbliżonej do demka Matrixa to kompromisy są konieczne. Jeśli jakaś gra wygląda obłędnie w 30tu z RT, a tylko dobrze w 60, to nie mam wątpliwości który tryb wybrać. Na szczęście na PC, przynajmniej na dzień dzisiejszy, mogę połączyć jedno z drugim dzięki DLSS.
-
Ghostwire: Tokyo
Skończone. Steam pokazuje 11.5h, czyli tak jak przypuszczałem główna historia nie jest przesadnie długa. Podobały mi się 2 ostatnie rozdziały - bardziej liniowe, bardziej filmowe, kilka walk z bossami, więcej fabularnej ekspozycji. Tak mogła wyglądać całość, bez bądź co bądź zbędnego otwartego świata. Samo zakończenie nie powala. Tak jak pisałem, 7/10 to uczciwa ocena, może pół oczka mniej bo czasami problemy techniczne (spadki fps nawet do 10) dawały się we znaki. Bawiłem się dobrze i za jakąś stówkę albo w Game Passie jak najbardziej polecam.
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
- Ghostwire: Tokyo
- Ghostwire: Tokyo
- Ghostwire: Tokyo
Ujdzie. W większości fetch questy, misje w których trzeba coś poszukać, oczyścić kapliczkę, pokonać przeciwnika, albo kogoś obronić. Do tego parę ciekawszych, z fajną otoczką i humorem, ale nic co by jakoś szczególnie zachwyciło. Fabuła trochę się rozmyła. Jestem w 4 rozdziale z 6 i nie bardzo pamiętam co robię.- Elden Ring
- Elden Ring
- Elden Ring
- Ghostwire: Tokyo
- Xbox Game Pass - gry w abonamencie
- Ghostwire: Tokyo
Nie czekałem na północ i dzięki tanim lotom do Nowej Zelandii pograłem znacznie szybciej w japońskiego Dr Strange'a. Po 5 godzinach można się pokusić o pierwsze wrażenia. No więc graficznie tyłka nie urywa (różne filtry, ziarna, których nie można wyłączyć mocno dają po oczach) i spokojnie mogłoby to działać na poprzedniej generacji. Co nie znaczy oczywiście, że nie może się podobać - zdarzają się ładne widoczki i widać, że twórcy włożyli sporo pracy w projekt lokacji. Klimatu nie można odmówić. Optymalizacja dość przeciętna, choć na ogół trzyma te 60 klatek. Fabuła mnie zaintrygowała, a jej założenie jest takie, że z miasta nagle znikają ludzie, na ulice wychodzą yokai, nasz bohater teoretycznie umiera, ale jego ciało przejmuje duch (niczym Celebrimbor z Shadow of Mordor) dając w zamian różnego rodzaju moce. Chwilę potem główny zły z jakiegoś powodu porywa nam siostrę, która ma mu posłużyć w pewnym rytuale. Ale nie samym głównym wątkiem się żyje, więc nie brak tutaj questów pobocznych. Na razie nie są w żaden sposób oszałamiające, ale też nie należą do kategorii nudnych, assasynowo-farkrajowych zapychaczy. Gameplay prosty, bo w głównej mierze polegający na strzelaniu z palców, ale po odblokowaniu kilku dodatkowych opcji (kule ognia, bicze wodne, łuk, talizmany) dochodzi lekka i potrzebna różnorodność. Przeciwników też stopniowo spotykam coraz to nowszych i trudniejszych i o całkiem fajnym, creepy designie. Czasami dochodzi jakiś większy lub mniejszy boss, w walce z którym trzeba korzystać z całego arsenału + tarczy. Na ogół jednak nie sprawiają problemu, mimo że gram na wysokim poziomie trudności. Dla hardkorów jest jeszcze wyższy, ale tam dochodzi dodatkowo brak XP, jeśli dobrze zrozumiałem. Wspomniałem o historii, wątkach pobocznych, ale z innych aktywności mamy również oczyszczanie bram torii, które usuwają z drogi mgłę i odblokowują dalsze części mapy, łapanie duszków, które później w budce telefonicznej wymieniamy na monety i doświadczenie, oraz zbieranie notatek i przedmiotów, które dla ludzi zajaranych Japonią i jej folklorem mogą być fajnym dodatkiem. Open worldowy standard. Na szczęście nie wygląda na to, żeby cokolwiek z tego było konieczne do robienia, więc można pozostać przy głównym mięsku gry. Z plusów wymieniłbym też cutscenki i japoński voice acting. Tych pierwszych, szczególnie na początku jest całkiem sporo. Trochę mi to Yakuzą zajechało.- Elden Ring
- Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
https://community.amd.com/t5/gaming/amd-fidelityfx-super-resolution-2-0-gdc-2022-announcements/ba-p/517541/jump-to/first-unread-message- Xbox Game Pass - gry w abonamencie
- Wiedźmin 4
- Elden Ring