Miałem z początku obawy, czy znacznie większe lokacje nie będą działały na szkodę metroidvaniowej struktury gry, ale zostały one kompletnie rozwiane. Miejscówki bardzo fajnie się ze sobą łączą, dużo jest wind, lin, platform do wall jumpa, punktów zaczepień dla kotwiczki. Pojawiły się różnego typu wierzchowce, w tym jeden służący za paralotnię. Zdobyłem kilka upgrade'ów Cala i BD-1, jak np. dash z możliwością przenikania przez energetyczne bariery.
Tak jak po około 20 godzinach kończyłem już Fallen Order, tak tutaj ma się wrażenie, że ciągle dochodzi coś nowego, trafiamy do kolejnego zaskakującego miejsca albo napotykamy postać, którą możemy zwerbować do miasteczka na Koboh. Potem gdy tam wracamy możemy z nimi wszystkim porozmawiać, poznać ich historie czy opinie na dany temat, przyjąć nowe side questy itd. Jeden z takich npców daje nam właśnie zlecenia na bounty hunterów, inny umożliwia rozwinięcie naszego ogrodu. Ostatnio też trafiłem na parę postaci, których uratowałem z łap pewnej bestii. Jak się okazało, rozstawili później na piętrze w barze stół do Holotaktyki - gry taktycznej, w której wystawiamy do walki jednostki z wcześniej zeskanowanych przeciwników.
Survivor jest też przesiąknięte sporą dawką humoru. Po prostu nie sposób nie uśmiechać się na rozmowy pomiędzy bandytami, szturmowcami czy droidami. Szczególnie ci ostatni to prawdziwe perełki. Czasami aż szkoda ich zabijać. Albo zmanipulowany przez nas stormtrooper, który potem staje się bossem o jakże wiele mówiącym imieniu "Rick, specjalista ds. otwierania drzwi".
Dużo sytuacyjnej komedii, której warto doświadczyć samemu.
W grze są swego rodzaje imitacje kapliczek z BOTW. Otwieramy je specjalnym kluczem, następnie winda w dół, jakieś zagadki do rozwiązania a na końcu nagroda. Są również ukryte po świecie gry rifty z wyzwaniami - polegają na pokonaniu fal przeciwników w jak najszybszym czasie (np. 150 droidów) albo przejściu nie tak łatwych sekcji platformowych, w których liczą się wszystkie wcześniej zdobyte umiejętności, precyzja i timing. Ciekawe urozmaicenie i na szczęście nie ma ich aż tak wiele żeby się nużyły.
W ogóle w Jedi Survivor ciężko się nudzić. Tak jak napisał @Brolin gra ma momenty, w których można poczuć pewną magię, a kolejne godziny lecą jak szalone.
I tylko szkoda kwestii technicznych, bo gdyby i tu wszystko zagrało, nie miałbym wątpliwości że to poważny kandydat do GOTY.