Bigby

Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie będzie narzekania na GP.

Ominęła mnie ta scena.

Przynajmniej tak na Reseterze piszą.

Info dla posiadaczy Series S: Jak ktoś będzie chciał grać w trybie Quality, to podobno day one patch podbija rozdzielczość z 1080p do 1440p.

Tuż po zakończeniu Guardiansów wziąłem się za The Forgotten City, które długo wisiało na mojej steamowej wishliście, a w międzyczasie wskoczyło do Game Passa. Świetny tytuł z motywem podróży w czasie, przeżywaniem tego samego dnia na nowo i próbą przerwania pętli. Gra ma 4 zakończenia, a całość da się przejść w około 6 godzin. Polecam. Następne w kolejce Age of Empires 4, Forza Horizon 5 i trylogia GTA.

What the flark are you talking about?

Przypomniał mi się też moment kiedy pierwszy raz aktywowałem "zbiórkę" i nie udało mi się zagrzać towarzyszy do walki. Nie dość że mnie zbesztali to jeszcze potem zaczęło lecieć "Never Gonna Give You Up". Ale nie powiem, nawet przy tym utworze fajnie się strzelało.

Przez pierwsze kilka rozdziałów grałem z DLSS, potem wyłączyłem. Fpsy trochę spadły, ale nadal nawet przy totalnym chaosie na ekranie trzymało 60 klatek. Mając to porównanie stwierdzam, że jakość obrazu była bardzo zbliżona. Tak jak Bzduras pisze, wspaniały ficzer dzięki któremu karty typu RTX 2060/2060 Super będą żyły jeszcze przez wiele lat.

Podobno na konsolach działa w 4K30 lub 1080p60 (i to dosyć niestabilnie), więc jestem ciekaw co wymyślą z ray tracingiem, który w niektórych scenach jest bardzo intensywnie wykorzystywany.

Patrząc na komentarze dotyczące Guardians of the Galaxy na innych forach/Twitterze, nawet gry oferujące solidne 20 godzin zabawy to za mało żeby zapłacić 60 eurosów. Ale taki Asasynek na 200h, oj tak, dziękuję panie Ubisoft. Coś mi mówi, że raczej nie zdechną.

Odyseję i ja całkiem miło wspominam, mając w niej około 80h. A daleko jej do mojego ulubionego Asasyna. Valhalla za to nie ma wciągającej historii, side questów (bo te world eventy na pewno nimi nie są), postaci z którymi można się zżyć (za wyjątkiem męskiego Eivora, bo to akurat udany protagonista...tyle że niekanoniczny), nawet na prawdziwych cutscenkach oszczędzili - przez ten czas jak grałem widziałem chyba tylko 2, które widać że były odgrywane przez aktorów i robiły wrażenie jakością. Jest za to mapa zasypana skarbami, manuskryptami i częściami uzbrojenia. Przed premierą Ubi chwaliło się, że usunęli znaczniki przez co eksploracja powinna wyglądać ciekawiej, naturalniej. Prawda jest taka, że po max godzinie wiesz jakiego koloru kropka co oznacza. Są też wspomniane wydarzenia w świecie gry, coś na wzór tych z RDR2. Jak łatwo się domyślić, nawet koło nich nie stało. Już nawet nie chodzi o to, że dialogi są kiepskie i że pomysł devów na każde był taki, żeby były jak najbardziej absurdalne i śmieszne. Większym problemem dla mnie jest to, że robione są taśmowo, bez żadnej dbałości o szczegóły. Zanim zagrałem dużo osób pisało, że jest taka fajna, "komiczna" misja, w której pomagasz przywrócić dawną namiętność w związku pewnego małżeństwa. No więc trafiam na to wydarzenie i z grubsza chodzi o to, że chcą uprawiać seks, gdy ja inscenizuje wikiński najazd. Napierdalam toporem, rzucam pochodniami, chata zakochanych cała się pali. A co oni w rzeczywistości robią? Siedzą na drewnianej ławce, coś tam krzyczą, wszystko dalej się jara i koniec. Weź sobie dobry wędrowcze z naszej wspólnej skrzyni 10 orenów, widelec, książkę kucharską i węgiel. Albo spotykasz kobietę - to nic że wygląda dość młodo; ma głos staruszki i chuj. W dodatku ma w chacie pełno kotów. Dom dalej, rzut beretem, facet ma problem ze szczurami, które niszczą mu uprawy. Staruszka daje ci klucz, uwalniasz koty. Sprawa załatwiona. Jest również facet, który nie wie, że z głowy wystaje mu topór. Informujesz jegomościa o przykrej sytuacji, wyciągasz broń, pada jak kłoda, koniec. Aha, nie wspominam nawet o walce. Już chyba bym wolał ten upośledzony, rytmiczny system z pierwszych Asasynów. Przez jakiś czas łudziłem się też, że w DLC poprawią różne bolączki, dadzą konkretną fabułę. Gdzie tam, odbijaj terytoria i zdobywaj sojusze zacny Wikingu. A żeby było (nie)ciekawiej, Francja podobno wygląda jak Anglia, bo przycyganili na assetach. Irlandia bardziej zielona, ale też taka sama. Kurwa, jak ja tej gry nie lubię. Miłej zabawy Figuś.

Ja wytrzymałem do 70-80 godziny, a jak potem, po zdawać by się mogło kulminacyjnym momencie, gra kazała mi wyzwolić kolejne 3-4 terytoria to coś we mnie pękło. Pomyśleć, że w Origins miałem na liczniku 60 godzin kiedy skończyłem główną fabułę, sporo misji pobocznych, jedno DLC i rozpocząłem drugie rozszerzenie.

Można. Jak zapauzujesz grę to powinieneś mieć taką możliwość pod Animusem. Współczuję wyboru gry.

Ja też Guardiansów znam tylko z filmów. Przypuszczam, że jak ktoś zna komiksy to w ogóle będzie w siódmym niebie widząc odniesienia do Yondu, Richarda Ridera, pojawienie się Adama Warlocka i Nova Corps, Universal Church of Truth itd. Jest też jeden moment (a właściwie cały rozdział) w drugiej połowie gry, który zrobił na mnie spore wrażenie, ale fanów znających uniwersum Marvela od podszewki wprawi pewnie w jeszcze większy zachwyt. edit: Pisałem, że wybory nie mają aż takiego znaczenia, ale możliwe że się myliłem: edit2: Soundtrack nie chce mi wyjść z głowy.

Finito. Realny czas na przejście to jakieś 22 godziny, ale jak widać starałem się być bardzo dokładny w eksplorowaniu i słuchaniu wszystkiego co nasi towarzysze mają do powiedzenia. Do stówki zabrakło mi kilka kostiumów i znajdziek, oraz dosyć sytuacyjnych osiągnięć związanych z walką. Podtrzymuje to co napisałem na początku. Fantastyczny tytuł, który prawdopodobnie wskoczy na pierwsze miejsce w mojej liście GOTY. Przeładowany humorem, akcją, zaskakującymi momentami, świetnymi postaciami i muzyką w rytm której aż chciało się wycinać przeciwników. Analizując poszczególne elementy może niewybijający się ponad standard i nie oferujący nowych, niespotykanych wrażeń, ale jako całość moim zdaniem wszystko tutaj zagrało. Miałem kilka bugów (głównie drobne wizualne glitche), jedną totalną zwiechę systemu i brak audio w jednej czy dwóch konwersacjach, ale poza tym jest to jedna z tych gier, które nie będą wymagały dziesiątek patchy żeby dojść do stanu grywalności. Zmieniłem też zdanie co do Star Lorda - bardzo polubiłem tę wersję postaci. Aktor głosowy wykonał kawał porządnej roboty, szczególnie w momentach które wymagały czegoś więcej niż sypanie żartami. Zresztą cała ekipa dała radę i będzie mi brakowało Draxa, Rocketa, Gamory, Groota, Mantis i paru innych starych i nowych twarzy. Mam nadzieję, że prędzej czy później powstanie sequel, bo potencjał jest ogromny.

Fajnie, że nie ominie również Switcha.

Podkreślę też, że warto dokładnie zwiedzać lokacje żeby nie ominąć rozmów, a nawet pełnych cutscenek.

Kolejna porcja screenów na zachętę.

Jest angażująca, ale też liniowa więc wybory ograniczają się jedynie do tego co czasami powiemy w dialogach, po której stronie staniemy. Niby wzorem gier Telltale czasami pojawia się w prawym górnym rogu coś w stylu "Zdobyłeś zaufanie postaci X, więc zgodziła się na to czy tamto", ale nie wiem czy wpływa to na fabułę. W każdym razie o jakość historii bym się nie martwił, bo gdzie nie przeczytasz każdy pisze o niej same pozytywy, a niektórzy są totalnie zachwyceni.

Wczoraj dorzuciłem jeszcze kilka godzin i rozpocząłem 5 rozdział, zarywając przy tym nockę i poznając Kassandrę z AC Odyssey. Ubiłem też pierwszego bossa (trochę zbyt łatwy na Normalu, więc polecam od razu podbić poziom trudności) i porządnie wkurzyłem Rocketa swoimi decyzjami. Swoją drogą, już teraz bardziej lubię te wersje Guardiansów od filmowych. Drax wyrasta na mojego ulubieńca.

Los Santos jak Australia po zeszłorocznych pożarach.