Tak naprawdę pograłem zaledwie 2.5 godziny, z czego większość czasu w tutorialu dziejącym się na statku mindflayerów. W kreatorze postaci też chwilę posiedziałem.
Pierwsze wrażenia są takie, że jest tu rzeczywiście całkiem sporo naleciałości z serii Divinity, poczynając od artstyle'u, poprzez różnego rodzaju ikonki i dźwięki, kończąc na walce z użyciem elementów otoczenia, podpalaniem przeciwników czy podłoża itd. Mi to akurat nie przeszkadza, bo DOS2 to jeden z moich ulubionych erpegów, ale fanatycy starych Baldurów mogą kręcić nosem. Poza tym, w tej kwestii jeszcze pewnie wiele się zmieni do premiery pełnej wersji.
Ale zaczynając od początku. Można wybrać pomiędzy kilkoma rasami, jak Elf, Pół-Elf, Człowiek, Krasnolud czy Diaboł. Niektóre dzielą się na dodatkowe podrasy (elf leśny, krasnolud złoty lub tarczowy itd.) Do tego mamy pochodzenie, które determinuje naszą biegłość w danej dziedzinie, np. wiedza tajemna, religia, przetrwanie.
Jeśli chodzi o wygląd, to jest kilka presetów - niestety nie można dowolnie zmieniać poszczególnych parametrów twarzy, nie licząc tatuaży, brody, włosów czy koloru skóry. Potem przychodzi czas na klasę postaci, a tutaj do wyboru - kleryk, wojownik, łowca, łotrzyk, czarownik, mag. Osobiście postawiłem na sprawdzonego, może nieco oklepanego, ale przynajmniej prostego w obsłudze wojaka, choć pierwsze uruchomienie gry zakończyło się stworzeniem kleryka Szumowskiego.
Na koniec pozostaje przydzielenie umiejętności podstawowych i tych z biegłością oraz punktów cech. Jak ktoś nie chce się w to bawić to można postawić na zalecane przez grę.
Jak widać, celowałem w coś geraltopodobnego.
Co do samej rozgrywki, to od razu czułem się jak w domu. Setki godzin z serią Divinity Original Sin zrobiły swoje. Wszystko jest tutaj intuicyjne, przyjemne dla oka i dobrze wytłumaczone. Nie musiałem się nawet zbytnio zagłębiać w komunikaty z samouczka.
Do tej pory stoczyłem jakieś 3-4 walki z prostymi przeciwnikami, więc ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat jakoś szczegółowo, ale podoba mi się mnogość opcji. Zanurzenie oręża w ogniu żeby zadawać dodatkowe obrażenia, rzucanie przedmiotami (butami, butelkami itd.) gdy brakuje punktów akcji na normalny atak, spychanie przeciwników, skok dzięki któremu możemy szybko zyskać przewagę lub uciec przed atakiem sytuacyjnym, do tego standardowo czary, zwoje i pomniejsze sztuczki magiczne. No jest czym się bawić. Sam system zasad piątej edycji DnD zdaje się być wiernie przełożony, ale tę kwestię zostawiam większym ekspertom.
Fajne jest też to, że praktycznie na każdym kroku mamy rzut kostką determinujący sukces lub porażkę danej akcji. Idziemy, włącza się percepcja - sukces, właśnie coś zauważyliśmy i możemy podnieść. Przed nami trzy dziwne przyciski - z odrobiną szczęścia i posiadając odpowiedni skill dowiemy się co powoduje naciśnięcie któregoś z nich...lub nie i wtedy możemy się nieźle zdziwić wciskając je losowo. To samo w dialogach. Dodatkowo pojawiają się opcje rozmowy związane z konkretną rasą, klasą czy posiadaną umiejętnością. Już kilka razy mogłem wspomnieć o czymś co dotyczyło wybranej przeze mnie rasy Drow albo spróbować skill checka z percepcji lub np. zręczności, otwierając przez to nową kwestię dialogową czy inną opcję rozwiązania sytuacji.
Kolejnym plusem jest muzyka, szczególnie ta rozbrzmiewająca w trakcie potyczek. Ale tego się spodziewałem.
Graficznie, co widać na screenach jest świetnie. Największe wrażenie robią zbliżenia w trakcie rozmów, chociaż otoczenie też jest niczego sobie. Ogólnie przynajmniej oczko wyżej niż w DOS2.
Na wydajność gry też nie narzekam. Wszystko na Ultra i działa bez zająknięcia. Jedynie wczytywanie mogłoby być szybsze, chociaż na szczęście nie jest to poziom Wasteland 3. Gram na Ryzenie 3600 i RTX 2060 Super, ale czytałem że ludzie ze starymi GTXami 970 również nie narzekają na płynność. Do premiery może być tylko lepiej.
Z minusów to wiadomo - wszelkiego rodzaju bugi typu doczytujące się gdzieniegdzie tekstury, postaci które potrafią lewitować albo którym na chwilę potrafi wyrosnąć druga głowa. Cutscenki i animacje też nie są finalne, przez co momentami może to wyglądać nieco komicznie. Ponadto, niektóre teksty, książki i komunikaty nie są przetłumaczone na polski. Nie ma co ukrywać, także rzeczy jak na Early Access są nieuniknione. Na szczęście nie spotkałem się jeszcze z niczym, co by uniemożliwiło dalszą rozgrywkę. Zobaczymy co będzie po kolejnych 15-20 godzinach.
Czy warto? Jak ktoś czekał na Baldura tak mocno jak ja to myślę że można spróbować. Ktoś może powiedzieć - 200 zł za bycie beta testerem; dla mnie to zwykły pre-order, tyle że z opcją wcześniejszego pogrania. Poza tym zawsze jest 2-godzinne okienko na zwrot gry na Steamie.