-
Postów
7 611 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
12
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Bigby
-
Uratowałem jednego, ale zanim zdążył się ewakuować, to go Rozpacz stopiła, więc ostatecznie odpuściłem. :D Wysłałem, wysłałem. Nie przyszło mi to łatwo. ;)
-
Udało. Tam jest ogólnie kilka opcjonalnych celów do wykonania, ale po pierwszej nieudanej próbie zdecydowałem, że pobiegnę od razu do tej "piramidy". Gonili mnie, ale udało się przetrwać, nie tracąc czasu i punktów akcji na walkę. ;) Ale jeśli chodzi o to, czy w ogóle można nie dopuścić do tego wydarzenia, to nie - za każdym razem się to dzieje.
-
Ukończone. Zajęło mi to 51 godzin. W skrócie - świetny tytuł, warty zagrania. Nawet jeśli nie za pełną cenę, to fani rpgów nie powinni go pomijać. Ja bawiłem się bardzo dobrze i ani przez chwilę nie poczułem znużenia, świat gry wciągnął mnie bez reszty, czytałem wszystko od deski do deski, wykonałem chyba każdy dostępny dla mojej postaci quest, a w moim zakończeniu: Oczywiście było też podsumowanie dotyczące wszystkich towarzyszy, kilku postaci pobocznych (nie spodziewałem się, że moje działania będą miały wpływ na zakończenia niektórych z nich), końcowy stan świata. Za dużo by dokładnie spamiętać. Ogólnie historia przypadła mi do gustu, ciekawiła mnie do samego końca i pozostawiła trochę do własnej interpretacji. Wątki Rozpaczy, której nie podoba się zabawa w nieśmiertelność i zaburzanie balansu w świecie oraz Pana Wcieleń (jego początki, motywy i cele) dobrze poprowadzone. Niestety nie udało mi się przejść gry bez walki. W ostatniej godzinie było kilka Kryzysów - ogólnie proste i przypuszczam, że mógłbym tego uniknąć, ale w jednym przypadku zawalczyłem. Nie było to jednak trudne, nawet dla moich postaci, rozwijanych pod zupełnie innym kątem. Tak więc przez całą zabawę stoczyłem tylko jedną walkę (nie licząc obowiązkowej tutorialowej). Myślę, że to i tak niezłe osiągnięcie. Nie ominęły mnie też bugi, chociaż nie były one przesadnie dokuczliwe. Czasem zamiast imion niektórych postaci wyświetlały się krzaczki, a powiadomienia o stanie misji i opisy potrafiły pozostawać na ekranie dopóki nie przeszedłem do innej lokacji. Zdarzały się pewne błędy w tłumaczeniu (np. zmieniające płeć rozmówcy) i problemy w działaniu pada (niektóre przyciski przestawały odpowiadać, pomagało rozłączenie i ponowne podłączenie; głównie działo się to przy wczytaniu save'a). Oprócz tego w bardziej intensywnych momentach mocniej spadały klatki (3-4 razy w ciągu całej rozgrywki). Ogółem nic, co by zepsuło zabawę czy uniemożliwiło ukończeniu misji, porozmawiania z kimś itp. Na duży plus muzyka. Właściwie wszystkie utwory mi się podobały, ale najbardziej chyba motywy z Miel Avest, Wykwitu i creditsów. Pozostając przy udźwiękowieniu, szkoda, że nie postarano się o więcej kwestii mówionych. Nawet nie chodzi o samych towarzyszy, ale najważniejsze postaci poboczne i te z głównej linii fabularnej powinny mieć głos. Co do grafiki, zgodzę się, że jest dość nierówna. Są miejsca, które robią ogromne wrażenie i są bogate w detale (Wykwit, chociaż dużą rolę odgrywa tutaj sam design), ale też takie, obok których można przejść raczej obojętnie (Dolina Poległych Bohaterów). Niemniej nie jest źle. Towarzysze - mi przez całą grę towarzyszyli Tybir, Callistege i Rhin. Pierwszy taki meh, jego wątek też przeciętny. Calli była w porządku, ciekawsza, a zakończenie, które u mnie uzyskała jak dla satysfakcjonujące. Rhin najbardziej mi się podobała z tej trójki. Przywiązałem się do niej, czasem swoje decyzje opierałem na jej słowach i prośbach, starałem się ją zrozumieć. W tym przypadku tylko konkluzja okazała się trochę niesatysfakcjonująca, ale to może dlatego, że była bardziej otwarta niż u pozostałych. Baaaardzo podobały mi się retrospekcje, w których można zajrzeć do przeszłości konkretnych postaci i nawet zmienić jej przebieg. Nie obraziłbym się, gdyby było ich więcej i miały jeszcze większy wpływ na historię. O misjach napiszę tylko tyle, że były na wysokim poziomie, nierzadko wielowątkowe i przeplatające się nawzajem. Dialogi również świetne, choć zgodzę się, że niektóre tak przekombinowane, że musiałem czytać po kilka razy. Jeśli miałbym wystawić ocenę, to T:ToN spokojnie dostałoby ode mnie 9/10. Nie bawiłem się tak dobrze od czasu Wiedźmina 3. Swoją drogą, mam nadzieję, że pojawią się jakieś inne tytuły w settingu Numenery (dodatkami do Tidesów też bym nie pogardził). Tyle możliwości w tym fantastycznym świecie.
-
-
Jutro nowy zwiastun.
-
Materiał nawet niezły, ale ta "martwa" twarz (około 1:40):
-
Bo GT samo w sobie nie jest złe, ale wykonanie słabe. Dla mnie jeszcze dużą wadą było to, że z Goku znowu zrobili dzieciaka.
-
Nie wiem jak niektórzy recenzenci mogli skończyć Tormenta w 25 godzin, rzekomo wykonując wszystkie/większość misji i dokładnie zagłębiając się w świat gry. Mam aktualnie 30 godzin na liczniku i siedzę w Nekropolii, więc przypuszczam, że mniej więcej połowa za mną. Nic się nie zmieniło w mojej ocenie - nadal jestem zachwycony i gdy tylko zasiadam do gry, to z głowy mam przynajmniej 3 godziny. Póki co udaje mi się również trzymać postawionego celu, czyli unikania walki. Oby tylko do samego końca był taki wysoki poziom. ;)
-
Mają moje zainteresowanie. Szkoda, że wersji na PC nikt u nas nie wydaje. 60 jurków na Steamie to trochę dużo.
-
Dubbingu jest tyle, co kot napłakał. Ja gram w polskiej wersji, bo nie wyobrażam sobie, żebym tyle tekstu (dodatkowo z tak trudnym słownictwem) miał czytać po angielsku.
-
Nikt nie zapowiadał 100 odcinków. To zwykła plota. Patrząc na aktualną popularność DBS, ta seria może być kontynuowana jeszcze przez długi czas. Co do samego turnieju, 5 minut na Namek w sadze Friezy trwało z 10 odcinków, więc tutaj te 48 minut walk mogą rozłożyć nawet na 20. :D Zresztą kto wie, może to wszystko prowadzi do czegoś większego i ciekawszego.
-
U mnie 21 godzin na liczniku i zmierzam w kierunku sanktuarium Pana Wcieleń. Pierwsza lokacja już praktycznie wyczyszczona w każdym calu, ze wszystkimi porozmawiałem, zajrzałem chyba do każdego zakamarka, zadania powykonywane. O ile Wykwit i pozostałe, mniejsze huby będą miały podobną ilość rzeczy do zrobienia, to spokojnie mogę liczyć na około 40 godzin zabawy. Co najważniejsze, nie czuję żadnego znużenia. Nawet do towarzyszów zdążyłem się na dobre przywiązać, szczególnie do Rhin (świetna postać, idealna pod "rolplejowanie"). Przy okazji, przez ten czas nadal nie toczyłem żadnej walki.
-
-
Jutro trailer o eksploracji.
-
Pomyślałem - tyle już wiem o przeciwniku, że chętnie zagram w jego małą grę. Był podstępny, próbował mnie przeciągnąć na swoją stronę, ale pokazałem mu, kto jest prawdziwym Władcą Umysłów. :D
-
Piąte oko i wątek z Adwersarzem, tak? Da się przejść bez walki. Decydujesz, że rozstrzygniesz to samemu i to jest najciekawsze rozwiązanie. ;)
-
Świat rzeczywiście jest wyjątkowy i pełen sekretów - w innych grach po kilkunastu godzinach zacząłbym niektóre dialogi przeklikiwać, opisy przedmiotów czytać po łebkach, przyspieszył tempo, żeby popchnąć fabułę do przodu. Tutaj wszystko chce się odkrywać. Do tego każda misja jest ciekawa i na swój sposób unikatowa. Całe szczęście twórcy poszli w jakość, oszczędzając nam typowych fetch questów. Bardzo podobają mi się też postaci - właściwie wszystkie, bo nawet tym, które wymyśliły osoby wspierające grę na Kickstarterze przygotowano fajną historię, konkretne cele i motywacje.
-
Dzięki, nie pomyślałem, że tak można zrobić. ;) Już myślałem, że to będzie jedna z misji, które po prostu nie dają zbyt wielkiego pola do popisu.
-
Wydaje mi się, że nie, ale też chciałbym znać odpowiedź. Póki co zostawiłem to zadanie.
-
11 godzin i również zero problemów. Jedynie raz zdarzyło mi się, że po wyborze opcji dialogowej gra się zatrzymała na kilka sekund. Poza tym kilkusekundowe wczytywanie i bez spadków klatek. ps. Misja związana z Adwersarzem - super, nie spodziewałem się że tak to będzie wyglądało i sam sposób dochodzenia do rozwiązania również na duży plus.
-
Prawda. Jednej postaci dałem się zabić, co potem aktywowało kolejnego questa. I wygląda na to, że będzie równie świetny jak pozostałe. :) Poza tym już chyba dobrą godzinę siedzę w tawernie "Piąte oko". Dużo ciekawych rozmów i prawdziwa kopalnia wiedzy.
-
Nie tylko ona. To samo powiedziała do mnie Salimeri w Zakonie Prawdy. ;) Prawda. Fajnie, że historię tego dzieciaka można poznać z kilku perspektyw, dowiedzieć się ciekawych rzeczy i jeszcze podjąć pewne decyzje, chociaż to nie jest nawet żaden quest.
-
Tak. Też go (jak i kilka innych) zostawiłem na później. Za dużo postaci dookoła, jak np. Genocyd i ten mały dzieciak obok rzeźbiarza Zaofiego, który swoją drogą też ma sporo ciekawego do powiedzenia i daje fajnie zapowiadającego się questa.
-
A wykonałeś może zadanie od Salimeri - "Lazaret Zdławionego Echa"? Wydaje mi się, że tam może być z tym ciężko.
-
Szczerze mówiąc czasami żałuję, że też nie wybrałem takiego typu postaci, tylko dość uczciwego i skorego do pomocy nano. ;)