-
Postów
7 611 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
12
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Bigby
-
Hahaha, Lewy.
-
O cię chuj panie Mbappe.
-
Lewy jesteś tam na boisku?
-
Po zawodach.
-
Cash jak Ty mnie imponujesz.
-
Lloris taki pewny w tej bramce, że ja pierdole.
-
Jedna akcja i po nas
-
W końcu każą mu zdjąć ten łańcuch.
-
Ciśniemy.
-
Frankowski.
-
Gra jest jak kokaina. Wczoraj planowo krótka, może 30 minutowa sesja zakończyła się po 5 godzinach. Niemała część tego czasu spędzona w opactwie (The Abbey) na rozmowach, zabieraniu superków na łowienie ryb, relaks przy basenie z Captain Marvel (), sparingu z Bladem czy Ghost Riderem, doradzaniu towarzyszom w różnych sprawach co ma wymierne korzyści np. podnoszenie ich statystyk, eksploracji budynku i okolicznych gruntów - a jest tego dużo. Poza tym wyzwania, rozsiane wszędzie skrzyneczki z lootem (zdobywamy później klucze, żeby je otwierać), dzienniki i fragmenty dokumentów związane z lore albo określonymi postaciami (w tym osobne, odnoszące się do długiej przeszłości naszego bohatera), sekrety i ukryte przejścia, znajdźki do zbierania jak np. książki z przepisami na itemki, karty tarota i rzeczy, którymi możemy obdarowywać innych, aż wreszcie dekorowanie posiadłości, głównie naszego pokoju. Jest w tym klimat będący połączeniem starych rpgów Bioware, Persony 5 i Fire Emblem: Three Houses i na tę chwilę jestem tym zachwycony. Co jeszcze? Ano w starym dobrym, Xcomowym stylu mamy kuźnię będącą naszym punktem R&D, gdzie prowadzimy badania nad nowymi technologiami i artefaktami, budujemy kolejne upgrade'y i przedmioty, analizujemy zebrane z misji cewki gamma. Są też spec opsy, na które wysyłamy bohaterów w celu uzyskania np. kart i surowców. Do tego u Blade'a ulepszymy zdolności oraz arenę treningową. Wszystkim kompanom możemy modyfikować talię kart czy kostiumy noszone w trakcie walki i w opactwie. Naszej postaci oczywiście też, w tym zmienić wygląd podstawowy, bo dużo opcji (kolory oczu, włosów, typy zarostu itp.) pojawia się dopiero z postępem fabularnym i eksploracją. Jest również swego rodzaju system moralności - "jasna strona mocy" odznacza się kartami typu support (np. leczenie, zwiększanie heroizmu), podczas gdy ciemna daje głównie ofensywne zdolności albo wspierające z pewnymi haczykami, jak choćby przywracanie całego zdrowia towarzysza, ale odbieranie nam. Dodatkowo system determinuje jakie pasywki dostajemy. No dobra, a co z samą walką? Z perspektywy kogoś, kto uwielbia karcianki, jest super. Niektórzy mogą stwierdzić, że brakuje tu głębi XCOMa i nie będę się o to spierał, bo nie mam setek godzin doświadczenia w tamtych grach. Niemniej, każda postać w Midnight Suns wnosi coś nowego, innego na pole bitwy. I tak na przykład Captain Marvel to prawdziwa ciężka artyleria, skupiająca na sobie uwagę przeciwnika, Doctor Strange buffuje, Ghost Rider smaga ognistym łańcuchem i tworzy piekielne szczeliny, a Blade kradnie zdrowie i nakłada krwawienie. Jest tu duża elastyczność i możliwość tworzenia fajnych synergii. A mam dopiero 8 z 13 postaci. W każdej turze zagrywamy 3 karty, 2 możemy zamienić, ponadto jedną z postaci przemieścimy w dowolne miejsce albo wykonamy inny ruch niebędący użyciem kart. Areny walki nie są duże, ale na tyle szczegółowe, że oprócz używania zdolności bohaterów można się posłużyć elementami otoczenia - ciskać skałami, skrzyniami, wysadzać beczki, zrzucać podwieszony ładunek na grupę przeciwników, posyłać ich na transformatory powodując ogłuszenie. Oczywiście oni też mogą nas w podobny sposób załatwić, więc lepiej unikać stania przy łatwopalnych materiałach czy innych rzeczach, o które mogą nas obić. Poziomów trudności jest 8. Story, Normal, 3 Heroic, 3 Ultimate. Odblokowują się wraz z fabułą i różnią siłą, zdrowiem i liczebnością wrogów, zdobywanym doświadczeniem i ilością waluty, liczbą wskrzeszeń. Z minusów jak na razie to średniawa grafika i optymalizacja. Część osób może też nie lubić typowo marvelowskiego, niekiedy nastoletniego humoru. No nic, czas wracać do gry.
-
Aaa, czyli to Ryan McCaffrey wystawił grze tak niską ocenę na IGN. Ten sam McCaffrey, który nie tak dawno na Twitterze wnosił, żeby Obsidian skasował Grounded jeszcze w fazie Early Access, wstrzymał prace nad Avowed i wszystkich pracowników studia zaciągnął do robienia Elder Scrolls 6. Już mnie nie dziwi.
-
Możliwe, ale jak oglądałem/czytałem wywiady ze Schofieldem związane z Dead Space i teraz Callisto to zawsze było czuć, że on potrafi tygodnie spędzić (a właściwie zaciągnąć ekipę do tego) nad jednym elementem żeby dobrze wyglądał i miał odpowiednie uzasadnienie w grze. Mocno szedł w detale, do tego nieraz się chwalił, że chce stworzyć jak najstraszniejszy tytuł i to nie jedynie w oparciu o jump scare'y itd. No ale wydawca na pewno też swoje dorzucił i chciał grę tuż przed sezonem świątecznym.
-
Pewnie tak jest. Natomiast dla mnie Evil Within miał wiele momentów, w których ciary przechodziły, w tym świetny etap w rezydencji Victoriano. No i ten boss: Fabuła może nie oscarowa, ale jestem fanem jej zamysłu. Taka trochę Incepcja/Matrix z podłączaniem się do maszyny i wchodzeniem w czyjąś świadomość. Potem tajemniczy Ruvik, organizacja Mobius. No jakoś mi to wszystko mocno siadło. No i DLC też fajnie to rozwinęło. Za tego Aliena, który zdobył dosyć wysoką średnią? Było parę dziennikarzy, którzy narzekali, ale tak jest przecież przy każdej grze. Nawet wysławiany pod niebiosa God of War Ragnarok potrafi dostać 6 albo 7. A potem SEGA zdecydowała, że nieco ponad 2 mln sprzedanych kopii to wtopa i sequel nie powstał.
-
Się tak nie gorączkujcie o tego "przeciętniaka". Zwykły skrót myślowy. Chociaż jak czytam tutaj opinie, że gra wcale nie straszy, walka irytuje, poziomy trudności są niezbalansowane, system save'ów skopany, fabuły mało co, różnorodność przeciwników kuleje + inne małe problemy, to co innego myśleć? Na samej grafice i klimacie się nie ujedzie. Tak, wciąż jestem mega wkurwiony o wersję PC i ogólny brak kontroli jakości. Gra powinna spędzić kolejne minimum 6 miesięcy w dewelopingu. Jednak przywoływany przeze mnie wcześniej Evil Within miał dużo dobrych elementów, wliczając lokacje, głównego antagonistę, ciekawą fabułę, a i wystraszyć potrafił jak na survival horror przystało. Czuć było w tym wszystkim rękę Mikamiego. Dla mnie zawsze będzie to jedna z najbardziej niedocenionych gier ostatnich 10 lat. Tak czy inaczej, czekam na więcej waszych wrażeń (i screenów, bo co jak co, gra wygląda genialnie).
-
Czyli może wyjść na to, że Motive Studio składające się m.in. z osób kiedyś pracujących nad Far Cry'ami i Assassin's Creedami odwali kawał świetnej roboty odnawiając i usprawniając Dead Space (robiąc z remake'u lepszy tytuł od oryginału), podczas gdy część pierwotnych twórców serii (ponoć ekspertów od horroru) zrobiło takiego przeciętniaka jak Callisto. Zarzuty o słabą, urwaną w połowię fabułę też mnie bolą. Byłbym w stanie wybaczyć pewne bolączki, gdyby chociaż ten aspekt dostarczył.
-
Każdy ma prawo do swojej opinii. Nikt nie jest zobligowany żeby ją lubić i nie ma powodu żeby od razu wszystkich wrzucać do jednego worka pt: pierdolenie internetowych ekspertów. Podobne recenzje wystawiły osoby, którym tak wielu tutaj wierzy przy okazji innych gier jak ACG, SkillUp czy SphereHunter. Po prostu grajcie, cieszcie się, że wam przypadło do gustu i tyle. To jest najważniejsze. Ja też mógłbym z wieloma recenzentami się nie zgodzić w kwestii dużej krytyki np. Marvel Midnight Suns, które póki co mega mi się podoba jako połączenie Xcomowej głębi taktycznej i Personowej/Fire Emblemowej warstwy społecznościowej. Ale nikogo nie zamierzam wyzywać za jego zdanie.
-
Wersja PC podobno chodzi znacznie lepiej po najnowszym patchu.
-
Some users na pewno, wy kurwa gnoje.
-
Plus, szczególnie dla osób, które nie lubią jump scare'ów jest taki, że przed każdym z nich jest zacinka.
-
Dalej te teorie o dawaniu w łapę jednym i nie dawaniu drugim?
-
I widzicie, warto było hejtować przed premierą?