Ogólnie to nikt oficjalnie nie używa terminu rebuild - jest albo remaster, który zwykle wiąże się z lepszymi teksturami, poprawionym audio, ogólnie zrobione niski kosztem; albo remake przebudowujący grę na zupełnie nowym silniku, czasami zmieniający stare i dodający nowe elementy fabuły, w przypadku rimejkowania starszych tytułów dochodzi jeszcze motion capture itp.
Tym sposobem mamy np. Alan Wake Remastered, który jest lekko poprawiony ale w gruncie rzeczy wyglądem i gameplayem nie odbiegający od oryginału. Mamy również Final Fantasy VII lub Mafię Definitive Edition, oferujące świeże, mocno zmienione podejście do oryginałów sprzed lat. Można właściwie powiedzieć, że są to zupełnie nowe gry.
Last of Us tak naprawdę nie wiadomo czym jest. Może czymś pomiędzy? Rzeczywiście prezentuje się lepiej, modernizuje pewne rzeczy i wprowadza oczywiste dla exów Sony elementy jak wsparcie Dual Sense, ale poza tym to dalej stare Last of Us. Audio to samo, cutscenki nie zmienione, historia w żaden sposób nie ruszona, rozgrywka identyczna, nawet AI zdaje się robić te same głupie błędy.
Biorąc pod uwagę ich zapewnienia o kompletnie przebudowanej walce, zmianach w eksploracji, zmodernizowanych mechanikach (wszystko ładnie wypisane na blogu PlayStation, a i na Twitterze się zapierali że to prawda) można było oczekiwać znacznie więcej, szczególnie za tę cenę.
Albo zwyczajnie mogli nie kłamać i powiedzieć, że chodzi tylko o lifting graficzny, parę opcji przystępności + 3d audio i haptykę. Tylko że wtedy nie mogliby robić z ludzi idiotów od pierwszego dnia zapowiedzi.