Mi na początku nawet szło ... bo mało było osób, potem coraz gorzej. A jeden wyścig, w którym jechałem ostatni i na ostatnim okrążeniu wskoczyłem na 3 miejsce na pięciu i nagle meta na wyciągnięcie ręki i (pipi) raz, (pipi) dwa i byłem ostatni. Inny wyścig, dobry start, czołówka, nagle bach, bach, bach, i jadę ostatni, masakra.
Ale muszę przyznać, że w tak miodną grę dawno nie grałem.