Ostatnie promocje na PSN, przekonały mnie żeby w końcu odfajkować trylogię Mass Effect. No i stało się. Niedawno pękła trójeczka, więc... czas na małe podsumowanko.
Mass Effect
Oj, zestarzała się ta gierka. I to w brzydki sposób. Pal licho grafikę, która jest okej. Gameplay jest tym co najbardziej uwiera w krocze. Z wierzchu, niby strzelanka, a od spodu rpg. Ni pies, ni wydra. Boże... jak mnie wkurzało to roleplayowe zbieranie śmiecia i przebijanie się przez upośledzony ekwipunek. Oj, auć! Do dziś boli.
Ale po kolei:
Plusy:
- główny wątek jest elegancki, ciekawy i zwieńczony z przytupem. Od
fabuła nabiera takiego rozpędu, że wszystkie wady przestają się liczyć
- cudne i dopracowane uniwersum!
- klimat (muzyka!)
- fajnie można kombinować z umiejętnościami bohaterai
Minusy:
- dramatycznie słabe zadania poboczne. Bez klimatu, bez iskry i z tragicznymi dialogami. Szczerze? Zrobiłem kilka i dałem sobie spokój. Ręce mi opadły, jak wykonywałem misję dla Wrexa, związaną z
. Pojechałem na miejsce, wybiłem wszystkich, i co? Wrex powiedział jedno zdanie i dziękujemy. Jedź dalej. Pfff! Daj Pan spokój.
- główny wątek początkowo też "nie robi". Bieganie wte i wewte po Cytadeli, beznadziejna Noveria. Noveria! Ło jezu! - Mako, strzelanie do Rachni i generalna nuda w identycznych pomieszczeniach. Nie mówiąc już o chyba najgorzej rozpisanej scenie w całej trylogii, gdy dochodzi do konfrontacji z
.
- strzelanie jest strasznie słabe. A już najbardziej irytowały mnie momenty, kiedy przeciwnicy pchali mi się pod lufę na odległość metra, a ja próbowałem to jakoś ogarnąć. Z dystansu jeszcze się dało postrzelać, ale z bliska... zero przyjemności
- zarządzanie ekwipunkiem => katorga i cieszę się, że w kolejnych częściach to ograniczyli. Chyba nie mam już siły na typowe erpegi
- częsta powtarzalność pomieszczeń i tekstur
- gówniany Unreal Engine 3, ze swoją kulawą animacją i doczytywaniem tekstur
Podsumowując, pierwsza część Mass Effect to teraz nie więcej niż +6/10. Ale za końcóweczkę dam jednak 7 z małym plusikiem.
Trochę musiałem "zmęczyć" tą część, ale dla dwójeczki było warto. Ale o tym napiszę już w stosownym temacie.