Pewnej nocy do domu usera Shago wpadła grupa zbójników. Narobili bałaganu, rozkradli co się tylko dało, zbałamucili kobietę i zadowoleni z siebie poszli dalej w wieś. Następnego ranka trwa szacowanie strat. Baba cała we łzach sprząta rozbite garnki. Shago natomiast, uśmiechnięty od ucha do ucha, starając się przekrzykiwać włączony odkurzacz, tłumaczy jej:
- Wiesz Halinka, ten wysoki to nawet nieźle sprawny był. Nawet na naszych stromych schodach się nie wypierdolił, tylko z gracją skakał jak sarenka. Zna się widać na swojej robocie. A ten elegancki... Jak on ciekawie opowiadał! Nawet w Indiach był! Światowy człowiek. Musi mieć poważanie. No i chałupa stoi, to najważniejsze. Sąsiadowi rozjebali. Ale on na kredyt miał, więc sam sobie winien. W telewizji mówili, że nawet na jedzenie dla dzieci i na leki dla starców dają własne pieniądze. No i nie rozkradli jednak wszystkiego... A przecież mogli. Może zaprosimy ich jeszcze raz, co ty na to?
I tak to wygląda. Przecież to jebie syndromem sztokholmskim na kilometr. Chyba trzeba Fakę do tego tematu wpuścić, żeby nieco porządku tu zrobił i rozgonił towarzystwo.