Temat rzeka. U mnie problemem jest to, że po 9-10 godzin pracuje przed kompem, w międzyczasie (odrywając się od roboty przez co cierpi jej efektywność ) lurkując forumek/gafa. Jeszcze jakieś 2 lata temu starczało mi czasu i sił na granie, ale od niedawna widzę po sobie, że jakoś tak niespecjalnie mam ochotę na kupowanie gierek, a jeśli już to robię, to kasa leci na jakieś starocie, które przeszedłem jakiś czas temu i które zapisały się dobrze w mojej pamięci. Po tylu godzinach spędzanych przed komputerem oczy również zdają się potrzebować coraz więcej odpoczynku, co w wieku 30 lat zacząłem sobie dobitnie uzmysławiać.
Gram od czasów Pegazusa, obecnie mam PS3, PS4, PSP, Vitę i kupionego niedawno 3DS-a, a backlog na te wszystkie platformy to w moim przypadku ok 30 gier, z czego większość to produkcje na 50-100 godzin. Nie wiem, kiedy to przejdę, a część z gierek leży nawet w folii od kilku lat. Z drugiej strony wjeżdża temat kolekcjonowania, do którego też mam poniekąd słabość (mam zamiar nabyć jeszcze moje top 5 gierek na Vitę i definitywnie skończyć z kupowaniem pudeł).
Przy obecnej generacji powziąłem sobie postanowienie niekupowania nowości - w szczególności remasterów z ps3 - i przechodzenia tego co mam. Co z tego, skoro jeśli włączam PS4 to cioram w Diablo (3 platyny - jestem od tej gry uzależniony...) lub przez 5 min dziennie regularnie wysyłam ludków na misje i buduje FOB-y w MGS5. Chęć do grania w coś innego i czas na to potrzebny przelatuje mi przez palce - wkurza to tym bardziej, że na dysku leży między innymi Bloodborne, Resident 1/0, a ja przez max godzinę, jaką mogę poświęcać dziennie na granie, grinduję jak idiota w D3 i MGS. Ostatnio sytuacja zmieniła się trochę po kupnie 3DS-a, ale tu zadziałał chyba fakt nabycia pierwszej konsoli bez znaczka PlayStation i moje przywiązanie do dwuwymiarowych gierek. TLDR - granie to lwia część mojego żywota, ale z biegiem czasu, jego coraz większym brakiem i zmęczeniem materiału hobby to schodzi na znacznie dalszy plan. Większość z nas dopadnie to prędzej czy później, ale imho nie ma się co użalać. Mając na względzie obecny mega chu/jowy charakter branży trzeba się tylko cieszyć z tego, że było się graczem w jej najlepszych latach. A potem znaleźć sobie inne hobby