Dragon's Crown na PS3, w coopie z partnerką
Tak szczerze mówiąc to spodziewałem się raczej klasycznego beatem up'a, a dostałem taki wymieszany z dużą ilością gadania, czytania i patrzenia w menusy ekwipunku. No i o ile chodzenie po kolejnych planszach i obijanie mordy orkom czy innym fagasom było bardzo spoko, tak już siedzenie i słuchanie mało porywającej historii było już dosyć nudne.
Gra prezentuje się znakomicie, jest przerysowana na potęgę i widać, że twórcy się przy tym świetnie bawili. Takie rzeczy:
są na porządku dziennym. Wyborne Gra nie jest jakoś specjalnie trudna - były ze dwa, trzy momenty kiedy było trochę ciężej. W gruncie rzeczy przez większość gry, największym przeciwnikiem jest chaos na ekranie - kiedy gra pełny, czteroosobowy team to nierzadko są momenty kiedy trzeba przystopować i przyjrzeć się gdzie w zasadzie znajduje się nasza postać.
Do zrobienia jest szereg subquestów, ale nie są one zbyt porywające i sprowadzają się do powrotu do odwiedzonych już leveli i otworzenia ukrytych drzwi albo sklepania konkretnej ilości określonego typu przeciwników. Do każdego z nich jest dopisana jakaś historyjka, no ale po przeczytaniu takiej jednej nie widziałem sensu czytania kolejnych. Traktowałem te zadania jako narzędzie do levelowania i tyle.
Ogólnie gra przyjemna, jak się trochę rozwinie postać to w ogóle fajnie się śmiga po planszy - całość zajęła lekko ponad 19h. Skróciłbym całe gadanie i mechaniczne łażenie po menusach, wyszłoby tak z 4h mniej i byłbym bardziej zadowolony.
/10