Różnica między blendami za 30zł, a single maltami za 300zł jest bardzo duża i uważam, że jak ktoś tego nie czuje to jest inwalidą smakowym.
Jeśli chodzi o różnicę pomiędzy poszczególnymi single maltami to jestem w stanie powiedzieć ogólnie n.p. że taki Laphroaig jest mocno dymny, natomiast Yamazaki owocowy. Ale wdawać się w szczegóły, tak jak robią to profesjonaliści w notkach smakowych, niestety nie umiem
Najlepszy, tak jak wspominałem wcześniej, jest dla mnie Laphroaig. Lagavulin też lubię, ale końcówka jest dla mnie odrobinę za ostra i dlatego Laphroaig u mnie przoduje.