Może dlatego mi się nie podobało, bo ja nie umiem w instrumenty.
W oryginale właśnie to mi się podobało: praktycznie ograniczenie do wybijania rytmu. Tak jak się zastanowię to stukanie rysikiem w ekranik wydaje się rzeczywiście bardziej intuicyjne w tym przypadku, ale no mi jakoś o wiele bardziej siedzi przycisk (większa umiejętność utrzymania stałego rytmu, kontrola). Może to dlatego, że od dzieciaka gram w gierki i jestem do tego przyzwyczajony?
Tak czy siak pozostaje kwestia gierek, z oryginału pamiętam praktycznie wszystko - do dziś łapię się na tym, że od czasu do czasu nucę sobie Bon Odori czy duchy w deszczu. Wszystko fantastycznie 'wchodziło', człowiek aż bujał się z całym GBA. Na DS jedyne co mi sprawiło taką przyjemność to chyba żaby, których w sumie melodii teraz nie mogę sobie przypomnieć.
Posągi? Pieprzony Lockstep? Tfu.