W końcu przeszedłem.. Super Mario 64. Paradoksalnie był to ostatni trójwymiarowy Marian z wydanych, który ukończyłem. Gdybym w nią grał w czasie gdy miała premierę to byłbym zmieciony z powierzchni ziemi. Teraz było to natomiast fantastyczne doświadczenie z malutkimi zgrzytami po drodze. Przede wszystkim, było sporo momentów, w których kamera była bardzo irytująca (jeden z najlepszych przykładów:
). Wydaje mi się, że sterowanie względem następców było odrobinę mniej dopracowane - oczywiście nie ma mowy o padace, ale od platformerów z Marianem oczekuję w tej kwestii perfekcji. Te dwie rzeczy psuły mi dosyć odbiór "latanych" poziomów - będąc dzieciakiem i widząc to pierwszy raz na oczy szczałbym z ekscytacji po nogach, teraz się tylko irytowałem. No i ostatecznie w pewnych momentach drobna powtarzalność (
). Marudzę, ale tak jak powiedziałem: to są drobnostki. Całość jest mega przyjemna, przemyślana, dostarczająca mnóstwo rozrywki. Nie nudziłem się ani przez chwilę zbierając 105 gwiazdek (ponieważ chrzanić zbieranie 100 monet na każdym poziomie: ain't nobody got time for that!).