Project Zero: Maiden of the Black Water - moje pierwsze zetknięcie z tą serią. Ogólne wrażenie jest pozytywne - jest to co stanowi dla mnie jedną z istotniejszych rzeczy w grach tj. własny charakter. Backtracking mi w sumie nie przeszkadzał, w gruncie rzeczy w większości przypadków tylko 'zahaczało' się o odwiedzane wcześniej lokacje.
Trochę drażniło sterowanie, a konkretniej toporność postaci i brak akcji 'szybkiego odwrócenia się'. Walka z dwoma duchami w ciasnych korytarzach była po prostu irytująca. Klimat jest fantastyczny: szczególnie jak ktoś dorastał w trakcie mody na japońskie horrory. Niestety powtarzalność zaczyna go trochę burzyć tak po przejściu 60-70% gry - praktycznie nie zobaczymy już wtedy żadnej nowej zjawy. Podsumowując, jestem zadowolony, ale podejrzewam, że gdyby to nie był pierwszy kontakt z serią to mogłoby być gorzej.
Game of Thrones: Episode 6 - zacznę od tego, że niestety grę zacząłem gdy nie miałem jeszcze XOne i przechodziłem na 360. Wykonanie techniczne woła o pomstę do nieba. Masakryczne, ponad minutowe loadingi. Zacinanie się gry w trakcie i gubiące się wypowiedzi bohaterów. No było to niemal niegrywalne.
Podsumowując, jeżeli w ogóle zakupię drugi sezon to raczej w pełnej paczce w jakiejś dużej promocji..