Zrobiłem coś jak na mnie obecnie szalonego, i wczoraj włączyłem o 22 odwlekanego latami RE zero, skończyłem dzisiaj o 7:50, 10h łupania tylko z przerwą na siku. Myślałem że miłość na gry mi przechodzi, ale okazuje się że to nowe gry są tym spowodowane.
Jezu jaki ten resident jest fajny, te całebezskrzynkowe łazenie w dwójke mnie przerażało, okazało się że jest bardzo spoko, i sama metoda upuszczania ma swoje duże plusy i minusy, wiec bylo trochę inaczej ale nadal bezbłędnie. Piękne wizualia które się chłonie, dialogi trzymają "formę", dużo czytania, fabularnie jeden z mocniejszych residentów. 9+/10. To jest dla mnie definicja gry idealnej , z residentó wyżej stawiam tylko re2.