prawdziwa jazda to jazda w nocy przez tereny leśne, podmokłe, blisko jezior.
Ta jazda obok biegnącego zająca gdy mgła jest nad asfaltem, albo lisy patrzace z pobocza.
Najwieksza masakra jaką przezyłem to bliskie spotkanie z dzikiem, wielkim jak Jak. Jechałem własnie przez las, 70 km/h, godzina 5 rano, zaczynało się rozjaśniać, ale pod drzewami jeszcze ciemno. W oknie po lewej stornie mignęło mi tylko na sekunde coś czarnego, zatrzymałem się i spojrzałem do tyłu, a tam stoi na środku drogi ten s(pipi)ysyn, w zasadzie ominąłem go o jakieś 30 cm.
Zwierzyna to jest loteria, troche sie zawsze boje, jelenie wbiegajace na jezdnie to niezły pogrom gdy zaczynaja uciekac na różne strony.