No niestety moje nawyki to koszmar, ale tak zostałem wychowany/wyhodowany za dzieciaka w domu.
Na obiadki naggetsy, schabowe, lasagnie, pizze, strogonov z pyzami, w opor czekolad i chipsów, płatki nesquik, zero, ZERO dobrych zasad zywieniowych.
Jak widze chipsy w sklepie to mi sie kojarzy z czymś bardzo smacznym a zjedzenie całej paczki z czyms normalnym.
Widze jak dzieciaki zostawiam czasami u matki, ich ubrania dosłownie smierdza tłuszczem, wszystko na głebokim, gdy u nas jak juz sa frytki to tylko z piekarnika. Ale nie przemówisz.
I wszystko słone, wszedzie sól i cukier, plus napoje do posiłków.
Tak się zyło, no ale sie wtedy duzo biegało.