Piąteczka kolego. U mnie irl niestety niesamowity burdel życiowo-finansowy, sytuacja jest co prawda stabilna, ale tak bardzo zawiła, że nawet nie wiem od której strony ugryźć ten węzeł. Perspektywa poprawy wydaje się być tak odrealniona, że mam jedynie mgliste poczucie, że "kiedyś będzie lepiej". Generalnie wyjazd za granicę do rodzicielki to był mój peak życiowy i od czasu powrotu do ojczyzny równa pochyła. Dobrze tyle, że jest dziewczyna która mnie kocha, ale skłamałbym pisząć, że wszystko między nami układa się dobrze.
Eh życie, ty ku,rwo, najgorsze jest to poczucie, że to wszystko moja wina.