Horizon Zero Dawn
Długo podchodziłem do tej gry, nawet bardzo. Pierwsze trofeum zdobyte w grudniu 2017, kolejne podejście to wiosna 2018: mniej więcej 1/3 gry po czym wyleciała z dysku. Niedawno wymieniłem jednak telewizor, a Horizon Complete Edition który akurat był na promocji za 110zl był idealną okazją aby sprawdzić na co stać ten sprzęt w tantiemie z PS4 PRO. No i nie powiem, to co zobaczyłem nieźle mną potelepało, ale po kolei...
Przejście gry zajęło mi spokojnie z 50h, bo robiłem zadania pogodne, po kolei odhaczałem znaczniki na mapie i dużo polowałem. Nawet bardzo dużo. Kiedyś walkę w Horizonie porównywałem do Tomb Raidera, ale z perspektywy czasu łączy je głównie to że obie panie walczą łukiem, ale tylko gdy obie walczą z ludźmi (serio niesamowita nuda, a raczej brak głębi o czym dalej). Błąd.
Walka ze zwierzętami to w sumie powód dla którego zostałem z Horizon na dłużej i w konsekwencji go skończyłem: to jaką satysfakcję daje konsekwentne rozczłonkowywanie mechanicznej fauny to jest istna poezja! Wrażliwość na ataki konkretnym typem amunicji, niszczenie elementów aby uniemożliwić maszynom wykonywanie pewnych ataków lub spowodować ogromne obrażenia obszarowe (niektóre zadają obrażenia w czasie, inne zwiększają wrażliwość wrogów na ataki lub ich chwilowo ogłuszają). Do tego sami maszyny możemy obezwładniać linami, ogłuszać dzidą czy zastawiać na nie pułapki. Dla porównania walka w Wiedźminie 3 wyglada ze swoimi prostymi kombosami i prostym nakładaniem trucizny/piciem odwaru wyglada przy Horizonie jak ubogi krewny z białoruskiej wsi.
Porównanie do Wiedźmina jest nieprzypadkowe, bo cała mechanika gry jest grą redów wyraźnie inspirowana: począwszy od rodzajów aktywności (obozy bandytów, polowania czy siedliska potworów) po tryb detektywistyczny i drobne fabuły dla zadań pobocznych. Jednak chociaż pod kątem walki Horizon Wiedźmina ma na widelcu tak fabularnie Horizon wyraźnie odstaje jakością od przygód Geralta z Rivii.
Najważniejszy punkt zwrotny fabuły Horizona dzieje się mniej więcej w 2/3 gry i wtedy na dobrą sprawę wszystko zaczyna się rozkręcać. Jednak wszystko co spotkało mnie przedtem to straszny piach. Los postaci pobocznych, ich motywacje, problemy były często tak niesamowicie bezjajeczne, że postanowiłem pod koniec grę przerushować. Nie wzruszyłem się ani razu, nic mnie nie zdziwiło, nie zaintrygowało. Widać że tutaj Guerillasi muszą się naprawdę sporo nauczyć, fabuła, a raczej sama narracja to największa wada tej gry. Co boli tym bardziej przy tak ciekawie wykreowanym świecie.
O samej grafice powiem krótko: nie widziałem piękniejszej gry. Narobiłem niesamowitą ilość screenów, a modele, kolory (BOSKI HDR) to jakiś graficzny orgazm. Skala potrafi przytłoczyć, gra działa płynnie i w 4K rozyebuje na każdym kroku. Twarze średnie z racji mimiki, ale
Podsumowując: Horizon jest fantastycznym sandboxem o bliskiej doskonałości walce (czasem zaczepiałem maszyny dla samego polowania), ciekawym świecie o spójnej i intrygującej przeszłości, ale nie sprawdza się jako gra fabularna. Tak jakby twórcy wymyślili świetny pomysł na świat, ale z zadne skarby nie wiedzieli jak do tego dorobić ciekawą fabułę. Nie wzruszyłem się, nie bylo mi szkoda postaci, które czasem pojawiały się i znikały tak szybko, że nie moglem nawiązać z nimi żadnej więzi, co sprawiało że ich losy obserwowałem beznamiętnie. Takie kino sci-fi o ciekawej otoczce, ale po wyjściu z kina dochodzisz do wniosku, że bylo to niesamowicie płaskie. Z pewnością czekam na dwójkę, w której ktoś napisze jednak lepszy scenariusz, mniej poukrywany w logach, a za jakiś czas sprawdzę dodatek.
Generalnie warto było, ale mam wrażenie że mocno na mój pozytywny odbiór wpłynęła oprawa audiowizualna.