Pozwól, że jednak się ustosunkuje (ale na serio): multi wciąga jak dragi, w dodatku pozwala na zastrzyk dobrej zabawy z doskoku (co jest zaletą handheldów chociażby), ale jednocześnie sprawia w moim przypadku, że wizja przysiadania do jakiejś gry na dłużej z automatu mnie zniechęca do grania. Po niedawnej przeprowadzce przez 3 tygodnie byłem całkowicie bez internetu i co? Zrobiłem progres jak nigdy w Soulsach 3, nabiłem 10h w Niera Automatę i w dodatku odkryłem uroki always-offline ((pipi)ać achiki).
Generalnie nie będę opłacał już abonamentów na konsoli, szkoda mi czasu i przyjemności z gry, a czuję że i odłączenie od sieci dobrze mi zrobi. Szkoda dobrych gier.