Mam już za sobą lekko licząc ponad 50h spędzone w VR więc podzielę się swoimi refleksjami.
Wykonanie - sprzęt wykonany bardzo ergonomicznie. Mój dotychczasowy rekord to około 3h non stop i poza ciepłem jakie kumuluje się w goglach i na czole nie mam więszych zastrzeżeń. Materiały z jakich są wykonane gogle, są lekkie acz na tyle solidne, że bez obaw się je zakłada, zdemuje, naciąga czy reguluje.
Ekran - odnośnie opinii o wielkich pikselach, grafice jak z ps2 - rozdzielczość jest wg mnie wystarczająca, żeby pokazać ładny obraz. Niektóre słabsze graficznie gry, które testowałem (Driveclub) mogą dawać wrażenie niskiej rozdzielczości i słabszej grafiki przez choćby brak AA, lecz gdy zaczniemy się przyglądać bliskim elementom kokpitu okazuje się, że grafika jest ok, co bardzo dobrze widać na przykładzie Rigs'a. Tam już morda się cieszy i z grafiki i z grywalności. Valkyrie ma kokpit który wygląda jeszcze ładniej, a playroom vr mimo że prosty graficznie (mam na myśli grę świateł, cienie, wodę itp) pokazuje niejednokrotnie jaki poziom detali jest do uzyskania, więc gogle ewidentnie mają potencjał i gry na nich zrobione jako pełnoprawne AAA z pewnością będą zachwycały. Podsumowując sprzęt nie powinien ograniczyć dużo bardziej zaawansowanych graficznie produkcji. Porównując z moim IPS'em do grania i monitorem do obróbki zdjęć kolory jakie daje VR są żywe i dobrze nasycone.
Choroba symulatorowa - niestety doświadczyłem jej boleśnie. Polega ona na tym, że szybko zmieniająca się wysokość, lub przemieszczające tło wyzwala nudności. Dzieje się tak (z medycznego punktu widzenia) dlatego, że organizmowi w tych dynamicznych ruchach brak przeciążeń jakim byłby poddany choćby takich jak na rollercosterze. Przy szybkich zmianach otoczenia i braku przeciążeń błędnik początkowo głupieje wywołując zawroty i mdłości. Z czasem efekt ten mija, podobnie jak u pilotów z coraz większą liczbą wylatanych godzin.
Gry - nie oszukujmy się, poza Rigsem, który wygląda ładnie póki co grafika nie zrywa papy z dachu. Jest natomiast coś innego, coś czego mi jako komuś grającemu od ponad 25 lat już od bardzo dawna brakowało. Jest przeżywanie gier. Zakładając gogle i słuchawki odcinamy się od świata, na nowo odbieramy nastrój jaki buduje obraz, muzyka i dźwięki otoczenia. Stajemy się centrum wydarzeń i nawet w takim Rush Of Blood, który notabene dziś pewnie ukończę na nowo wczuwamy się w akcję, jaramy jak coś wyjdzie - ja osobiście bardzo jaram się tym że mam w grze dwie niezależne ręce z pistoletami i mogę kontrować, osłaniać się drugim przy przeładowaniach pierwszego, zmasakrować coś dwoma na raz,a nawet złapać wczutę podobną do:
https://youtu.be/n0EG0VZqMNE?t=1m55s
Serio, to zupełnie inny poziom bycia w grze i dla mnie coś co pozwoliło na nowo jarać się jak dziecku.
Wady - Przede wszystkim cena i to, że trzeba jeszcze mieć kamerę i dwa move'y aby w pełni korzystać z zalet. Oczywiście efekt symulatorowy, ale jest to nie do uniknięcia i jak przebrnie się pierwsze zniechęcenie to już jest tylko lepiej i lepiej.
Sumując, nie żałuję zakupu ani trochę i zdecydowanie nie uważam aby był to sprzęt do 15 minutowego jarania przed i z znajomymi. Po zakończeniu Rush Of Blood biorę się za Batmana, za to jak do tej pory RE VII mnie mało interesowało tak po przeżyciu (tak, już nie po ograniu) demka, czekam jak na przełom, bo będzie to przełom w przeżywaniu horroru na VR.