Zaglądam do tego tematu regularne od kilku lat i mam wrażenie, że utknąłem na tej samej stronie. Tylko cyfry przy modelach Oledów się zmieniają
Sam posiadam LG C7 od ponad 3 lat. Początkowo go oszczędzałem, dbałem, ale już po 3 - 4 miesiącach dałem sobie spokój i nie myślę o żadnych wypaleniach, czy innych szarościach. W codziennym użytkowaniu jest rewelacyjny, nie widzę żadnych zafarbów ani szachownic, nawet w ciemnych scenach. Żeby nie ryć sobie beretu nie bawię się w żadne plansze (od razu po zakupie obowiązkowo siedziałem i analizowałem, ale to już zahaczało o chorobę psychiczną, nie polecam) i jedyne co, to cieszę się znakomitą jakością obrazu. TVN24? Na początku pandemii odpalany jak dziki, po kilka godzin dziennie. Seriale? Filmy? Wchodzą jak nóż w masełko. Gierki dla dzieci? Na home office od roku potrafię siedzieć od rana do popołudnia z tym samym tytułem. Efekt? Jak widać na zdjęciu poniżej nic się nie wypaliło. Nawet gdyby, to i tak bym tego nie zauważył, więc bez znaczenia. Znaczenie ma tylko to, co widzą moje oczy, czyli perfekcyjnie kąty, doskonała czerń i przyzwoity efekt HDR. Dlatego kupiłem ten konkretnie model i wywiązuje się ze swoich zadań z nawiązką. Wcześniej miałem Samsunga KS7000, którego po pół roku (słynne rozklejanie się) wymieniłem na Sony XE90, ale to ciągle nie było to. LG C7 był więc trzecim telewizorem na przestrzeni chyba 15 miesięcy, więc kobieta coraz mocniej dawała mi do zrozumienia, bym się je.bnął w beret. Na szczęście na tym się skończyło.
Na jesieni na bank będę brał coś nowego, bo 55 cali w salonie, gdzie siedzę ponad 2 metry od ekranu to za mało. Podsumowując: nie bać się, nie kalkulować, pozwolić, by telewizor zrobił nam dobrze.