Lecą właśnie napisy końcowe. Ganon pokonany, a ja dokonałem tego w 70 godzin. Zdobyłem wszystkie wspomnienia, master sworda, bestie, białego konia. Odkryłem wszystkie wieże, połowę kapliczek. I wiem, że jest w tej grze jeszcze dużo do zrobienia, ale zwyczajnie mi się nie chce. Cóż mogę napisać, podchodziłem do tej Zeldy jak pies do jeża, ale warto było, bo to jedna z najlepszych gier w jakie grałem w zasadzie kiedykolwiek. I chociaż wymieniłbym kilka, które cenię wyżej z różnych przyczyn, a nawet kilka Zeld by się tam znalazło, to jest Breath of the Wild jest cudownym tytułem. Prawdziwą przygodą, którą przeżywa się całkiem samemu. I to jest esencja tej gry. Samemu do wszystkiego dojść, wypracować swój własny styl, poznać świat. Jasne, po jakimś czasie okaże się, że i tu są schematy, świat mógłby być ciekawszy, ale kurczę! Czegoś takiego nikt nawet nie próbował. To jest rewolucja, którą każdy powinien zobaczyć i doświadczyć. Ja dałem się porwać przygodzie i ode mnie Zelda dostaje 10/10. Nie jest to gra idealna, ale na ocenę maksymalną zasługuje.